Kto chce zobaczyć fragment mojego pierwszego SUBARU?
SUBARU
Przy okazji zapraszam do zakupów :)
A tak jeździłem WRX-em:
WRX Niskie Łąki
A było to trochę ponad rok temu.
Troszkę mniej efektownie lecz fajny był ten WRX. Jednak Czarna Bestia RULEZ! :)
poniedziałek, 28 grudnia 2009
niedziela, 27 grudnia 2009
"Walka" o budżet oraz BARDZO DZIĘKUJĘ!
Jak zapewne zauważyłeś/aś (albo i nie) na moim blogu pojawiają się różne pomysły, czasem reklamy, propozycje itp. Jak widać zdecydowana większość z nich została usunięta. Nie wywołały spodziewanego efektu bądź doszedłem do wniosku że nie są dobre.
Wszelkie działania z tym związane służą jednej ,tylko jednej rzeczy! Abym dalej mógł realizować się w pełni poprzez amatorskie rajdy moją Subaru Imprezą. Wchodzą w to koszty startów jak i napraw i ulepszania Type-R'a.
Niestety w ostatnim czasie były to kwoty przewyższające moje możliwości finansowe. Dlatego byłem zmuszony przedsięwziąć pewne kroki aby znaleźć inne źródło finansowania (np. z wykorzystaniem powierzchni reklamowej Subaru). Starałem się przy tym być "oryginalny" i niektóre pomysły mogły wydawać się wręcz szalone. Normalnie gdybym nie potrzebował szukać innych źródeł finansowania to większości tych różnych pomysłów bym nie wdrażał.
Jednak moja chęć jeżdżenia, stawania się coraz lepszym, sprawiania wielkiej radości kibicom, to jest coś mnie niesamowicie motywuje i za "wszelką cenę" będę starał się z całych sił aby dalej robić to co kocham najbardziej najlepiej jak potrafię.
Dlatego jeśli następnym razem zobaczysz jakiś kolejny, może nawet szalony pomysł na mojej stronie to teraz będziesz już wiedział dlaczego.
Dla wielu czytelników tego Bloga jest to oczywiste lecz z pewnością wiele osób inaczej do tego podchodziło.
Przy okazji bardzo gorąco chciałbym podziękować za życzenia urodzinowe. Niestety nie byłem w stanie każdemu odpowiedzieć (i nie dlatego że nie miałem czasu tylko było tego tak dużo! To bardzo, bardzo miłe). Dlatego dziękuję wszystkim tutaj na moim Blogu, mam nadzieję ze to przeczytacie.
P.S. W najbliższym czasie zawiąże się bardzo ciekawy pomysł, który z pewnością będzie dużym krokiem na przód w startach w Rajdach. Nie chcę jeszcze nic pisać ponieważ to dopiero kiełkuje lecz jestem bardzo podekscytowany. Z tego też względu start strony internetowej został odłożony w czasie.
Pozdrawiam
Wszelkie działania z tym związane służą jednej ,tylko jednej rzeczy! Abym dalej mógł realizować się w pełni poprzez amatorskie rajdy moją Subaru Imprezą. Wchodzą w to koszty startów jak i napraw i ulepszania Type-R'a.
Niestety w ostatnim czasie były to kwoty przewyższające moje możliwości finansowe. Dlatego byłem zmuszony przedsięwziąć pewne kroki aby znaleźć inne źródło finansowania (np. z wykorzystaniem powierzchni reklamowej Subaru). Starałem się przy tym być "oryginalny" i niektóre pomysły mogły wydawać się wręcz szalone. Normalnie gdybym nie potrzebował szukać innych źródeł finansowania to większości tych różnych pomysłów bym nie wdrażał.
Jednak moja chęć jeżdżenia, stawania się coraz lepszym, sprawiania wielkiej radości kibicom, to jest coś mnie niesamowicie motywuje i za "wszelką cenę" będę starał się z całych sił aby dalej robić to co kocham najbardziej najlepiej jak potrafię.
Dlatego jeśli następnym razem zobaczysz jakiś kolejny, może nawet szalony pomysł na mojej stronie to teraz będziesz już wiedział dlaczego.
Dla wielu czytelników tego Bloga jest to oczywiste lecz z pewnością wiele osób inaczej do tego podchodziło.
Przy okazji bardzo gorąco chciałbym podziękować za życzenia urodzinowe. Niestety nie byłem w stanie każdemu odpowiedzieć (i nie dlatego że nie miałem czasu tylko było tego tak dużo! To bardzo, bardzo miłe). Dlatego dziękuję wszystkim tutaj na moim Blogu, mam nadzieję ze to przeczytacie.
P.S. W najbliższym czasie zawiąże się bardzo ciekawy pomysł, który z pewnością będzie dużym krokiem na przód w startach w Rajdach. Nie chcę jeszcze nic pisać ponieważ to dopiero kiełkuje lecz jestem bardzo podekscytowany. Z tego też względu start strony internetowej został odłożony w czasie.
Pozdrawiam
wtorek, 22 grudnia 2009
Jaki wydech do Czarnej Bestii?
Na którejś pojeżdżawce (chyba na Niskich Łąkach jak już ciemno było) po zjechaniu z próby kumple śmiali się i mówili, że z moimi marchewkami i wystrzałami to świetnie nadawałbym się (w domyśle nie do rajdów- złośliwcy albo zazdrośniki :) ) na rynek Wrocławski na Sylwestra! :) Takie efekty wizualno- dźwiękowe były.
Jednak jeden z nich powiedział ważną rzecz odnośnie wydechu. Miał wrażenie jakby ogień poszedł nie tylko przez rurę wydechową lecz też gdzieś spod samochodu. I mnie też się tak zdawało bo kątem oka widziałem odblask ognia. Prawdopodobnie od tych wystrzałów mógł mi się wydech rozszczelnić (czy jak to tam nazwać).
Dlatego pomyślałem że wymienię wydech od downpipe’a i zacząłem szukać na necie jakiegoś fajnego wydechu o takim dźwięku który dobitnie wskazywałby na posiadanie silnika w układzie przeciwsobnym o nazwie boxer.
Będę miał zrobione strojenie więc tych strzałów już raczej nie będzie. Obecny dźwięk wydechu nie satysfakcjonuje mnie w pełni. Jest fajny lecz wiem że może być jeszcze lepszy jeszcze bardziej Subarowski.
Mam kilka typów:
1 wydech
2 wydech
3 wydech
4 wydech
5 wydech
Który najbardziej się Tobie podoba?
Który wydech wg Ciebie powinienem wybrać, aby Type-R tak fajnie brzmiał i robił jeszcze większe wrażenie wśród kibiców i publiczności? Może znalazłeś/aś coś jeszcze lepszego? Napisz o tym w komentarzach (dla tych co nie wiedzą to trzeba kliknąć na tytuł posta i na dole pojawi się pole do komentarza).
Pozdrawiam
Jednak jeden z nich powiedział ważną rzecz odnośnie wydechu. Miał wrażenie jakby ogień poszedł nie tylko przez rurę wydechową lecz też gdzieś spod samochodu. I mnie też się tak zdawało bo kątem oka widziałem odblask ognia. Prawdopodobnie od tych wystrzałów mógł mi się wydech rozszczelnić (czy jak to tam nazwać).
Dlatego pomyślałem że wymienię wydech od downpipe’a i zacząłem szukać na necie jakiegoś fajnego wydechu o takim dźwięku który dobitnie wskazywałby na posiadanie silnika w układzie przeciwsobnym o nazwie boxer.
Będę miał zrobione strojenie więc tych strzałów już raczej nie będzie. Obecny dźwięk wydechu nie satysfakcjonuje mnie w pełni. Jest fajny lecz wiem że może być jeszcze lepszy jeszcze bardziej Subarowski.
Mam kilka typów:
1 wydech
2 wydech
3 wydech
4 wydech
5 wydech
Który najbardziej się Tobie podoba?
Który wydech wg Ciebie powinienem wybrać, aby Type-R tak fajnie brzmiał i robił jeszcze większe wrażenie wśród kibiców i publiczności? Może znalazłeś/aś coś jeszcze lepszego? Napisz o tym w komentarzach (dla tych co nie wiedzą to trzeba kliknąć na tytuł posta i na dole pojawi się pole do komentarza).
Pozdrawiam
poniedziałek, 21 grudnia 2009
Krótkie podsumowanie sezonu
W sezonie 2009 wziąłem udział w 26 różnego rodzaju zawodach (rallysprinty, KJS-y, wyścigi równoległe, mini OS-y itp.). To na prawdę nieźle. Wynika z tego że co drugi tydzień gdzieś startowałem!
Do tego dochodzą jeszcze treningi (głównie na rakietowej), jakieś zabawy na śniegu na placykach itp.
W tym sezonie zdobyłem 15 pucharów. Więc wynik nie najgorszy. Wygrałem jeden rajd w generalce (KJS Whirlpool- 3M Poland) a w jednym byłem na drugim miejscu (11 KJS Da Grasso)
Jest filmik podsumowujący moje zmagania w KJS-ach (już wcześniej go zamieściłem na blogu lecz to podsumowanie sezonu w końcu)
Podsumowanie sezonu KJS
Sezon uważam za udany. Tylko jednego rajdu nie skończyłem na skutek drobnej (koszt naprawy 70 PLN) awarii Subaru.
Na przyszły sezon cele są ambitne. Mam nadzieję że z Waszą pomocą, drodzy czytelnicy tego bloga, uda mi się zrealizować.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT!
Tomek Śliwa
Do tego dochodzą jeszcze treningi (głównie na rakietowej), jakieś zabawy na śniegu na placykach itp.
W tym sezonie zdobyłem 15 pucharów. Więc wynik nie najgorszy. Wygrałem jeden rajd w generalce (KJS Whirlpool- 3M Poland) a w jednym byłem na drugim miejscu (11 KJS Da Grasso)
Jest filmik podsumowujący moje zmagania w KJS-ach (już wcześniej go zamieściłem na blogu lecz to podsumowanie sezonu w końcu)
Podsumowanie sezonu KJS
Sezon uważam za udany. Tylko jednego rajdu nie skończyłem na skutek drobnej (koszt naprawy 70 PLN) awarii Subaru.
Na przyszły sezon cele są ambitne. Mam nadzieję że z Waszą pomocą, drodzy czytelnicy tego bloga, uda mi się zrealizować.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT!
Tomek Śliwa
sobota, 19 grudnia 2009
Wkrótce start strony internetowej.
Prace nad stroną już dobiegają końca. Blog dalej będzie miejscem gdzie będę pisał o wszystkich nowinkach.
Oczywiście stronka będzie wraz z upływem czasu nabierać lepszych kształtów. Jej pierwsza wersja będzie w miarę prosta. Wszelkie prace nad stronką wykonuję sam, więc jest to amatorski projekt i na pewno będzie miał sporo niedociągnięć. Jednak satysfakcja z jej zrobienia już jest duża.
Takie będzie MENU:
- Start
- BLOG
- Galeria- zdjęcia z różnych rajdów
- Filmy- filmiki na których jestem w youtube
- Moje Subaru- informacje o Imprezie TypeR- planowane modyfikacje itp.
- Squeeze Page- specjalna strona dla fanów rajdów i Subaru ze specjalnym wydarzeniem: Akcja Subaru 1000
- Moje rajdy- gdzie jeździłem i które miejsce zająłem
- Kontakt- wiadomo
Zostało jeszcze trochę pracy aby stronka mogła ujrzeć światło dzienne. Jak tylko będzie nadawać się do upublicznienia to dam znać na BLOGU.
Pozdrawiam
Oczywiście stronka będzie wraz z upływem czasu nabierać lepszych kształtów. Jej pierwsza wersja będzie w miarę prosta. Wszelkie prace nad stronką wykonuję sam, więc jest to amatorski projekt i na pewno będzie miał sporo niedociągnięć. Jednak satysfakcja z jej zrobienia już jest duża.
Takie będzie MENU:
- Start
- BLOG
- Galeria- zdjęcia z różnych rajdów
- Filmy- filmiki na których jestem w youtube
- Moje Subaru- informacje o Imprezie TypeR- planowane modyfikacje itp.
- Squeeze Page- specjalna strona dla fanów rajdów i Subaru ze specjalnym wydarzeniem: Akcja Subaru 1000
- Moje rajdy- gdzie jeździłem i które miejsce zająłem
- Kontakt- wiadomo
Zostało jeszcze trochę pracy aby stronka mogła ujrzeć światło dzienne. Jak tylko będzie nadawać się do upublicznienia to dam znać na BLOGU.
Pozdrawiam
DMO- nie przyznano tytułów w klasie V.
W wyniku niewystarczającej frekwencji tytułów (Mistrz, V-ce Mistrz, II V-ce mistrz) w sezonie 2009 w klasie V (pojemność silnika powyżej 2000 ccm) w cyklu Dolnośląskie Mistrzostwa Okręgu nie przyznano.
Nawet gdybym wygrał to nie mógłbym się mianować tytułem Mistrza. Jak i teraz wg regulaminu nie mogę nazywać siebie V-ce Mistrzem. Trudno, taki jest regulamin.
Jakoś strasznie się tym nie przejmuję, szkoda mi tylko kolegi który wygrał klasę V. Jechał może nie najszybciej ale zawsze dojeżdżał do mety, jechał równo, bez błędów. Zasłużenie wygrał cykl a jednak tytułu Mistrza nie otrzyma. Szkoda.
Pozdrawiam
Nawet gdybym wygrał to nie mógłbym się mianować tytułem Mistrza. Jak i teraz wg regulaminu nie mogę nazywać siebie V-ce Mistrzem. Trudno, taki jest regulamin.
Jakoś strasznie się tym nie przejmuję, szkoda mi tylko kolegi który wygrał klasę V. Jechał może nie najszybciej ale zawsze dojeżdżał do mety, jechał równo, bez błędów. Zasłużenie wygrał cykl a jednak tytułu Mistrza nie otrzyma. Szkoda.
Pozdrawiam
wtorek, 15 grudnia 2009
Sława, sława, sława!
No dobra trochę przesadziłem z tytułem.
Jest kolejny ze mną wywiad w TV :)
Co prawda bardzo krótki (i troszkę wyrwany z kontekstu, bo wypowiedź miałem dużo dłuższą i obszerniejszą) ale zawsze to coś.
Wywiad
Moja wypowiedź jest od 10'59"
Oprócz tego na YT jest filmik gdzie widać trochę jak jechałem i jakie były warunki:
Subaru Impreza Type-R
I jeszcze jeden na podsumowanie sezonu 2009
Subaru
Jeszcze raz dzięki Matufa :)
Pozdrawiam
Jest kolejny ze mną wywiad w TV :)
Co prawda bardzo krótki (i troszkę wyrwany z kontekstu, bo wypowiedź miałem dużo dłuższą i obszerniejszą) ale zawsze to coś.
Wywiad
Moja wypowiedź jest od 10'59"
Oprócz tego na YT jest filmik gdzie widać trochę jak jechałem i jakie były warunki:
Subaru Impreza Type-R
I jeszcze jeden na podsumowanie sezonu 2009
Subaru
Jeszcze raz dzięki Matufa :)
Pozdrawiam
poniedziałek, 14 grudnia 2009
Jelenia Góra i koniec sezonu
KJS w Jeleniej Górze zakończył moje zmagania w tym sezonie na trasach KJS-owych. Ogólnie rajd był bardzo wymagający. Szczęśliwie udało się dojechać do mety w jednym kawałku lecz przygód mieliśmy kilka i nie było łatwo. Widowiskowości również nie zabrakło jak i zaciętej walki.
Niektóre próby były bardzo zakręcone (OS 1,5) niektóre mocno zorane po kilku przejazdach (OS 4,8) i dużo się działo.
Był też mini OS, droga szutrowa (chociaż to za dużo powiedziane bo była to polna droga o nawierzchni szutrowej lecz panujące warunki atmosferyczne spowodowały iż jechało się po twardej zamarzniętej nawierzchni). Wielu kolegów narzekało że musieli tam odpuszczać bo co chwilę ryli płytą. Ja takich problemów nie miałem (może dlatego że nie mam płyty :) ) i jechało mi się tam dobrze.
Ogólnie odcinki były zróżnicowane, inne niż do tej pory jeździłem i w kilku miejscach szybkie i widowiskowe. Sporo lataliśmy bokiem i mieliśmy duży fun.
Przy okazji tego KJS-u wyszedł brak doświadczenia w współpracy z moim pilotem Tomkiem. Był to nasz dopiero drugi KJS i popełniliśmy kilka błędów. Po wyjaśnieniu niedociągnięć potem szło już nam bardzo dobrze. Jednak nie udało nam się nadrobić złapanej taryfy (OS 4 najbardziej zakręcony) i wcześniejszych błędów. Zajęliśmy III miejsce w klasie i w podsumowaniu DMO zdobyłem II miejsce (to informacja jeszcze nieoficjalna).
Absolutnie nie żałuję tego że nie wygraliśmy. Takie są rajdy. Nieprzewidywalne, nie zawsze wygrywa faworyt i najszybszy na odcinkach. Daliśmy z siebie wszystko, coś tam nie wyszło, wiele rzeczy się udało (kilka takich super poślizgów bokiem że aż sam byłem zaskoczony ze tak fajnie i szybko i precyzyjnie) lecz ogólnie dużo się nauczyłem i potrenowałem jazdę po śliskim (lód!) na dojazdówkach.
Organizacja KJS-u super. Jedyny minus to za BK na początku, że aż tak długo to trwało i przez to opóźnienie 30 min. było. No i ostatnia próba to już duży wyryp był. A poza tym wielki szacunek dla wszystkich sędziów ze tyle godzin na mrozie stali. Byli to bardzo fajni, mili i sympatyczni ludzie z którymi zawsze można było trochę się pośmiać, pożartować. Dodatkowo nie było większych przestojów. Zakończenie i rozdanie nagród bardzo mi się podobały, głównie za sprawą prowadzącego który robił fajny show.
Kibice. Było chyba z minus 5 stopni (odczuwalna temperatura to minus 10) a przyszło tyle osób ze byłem w szoku! Na tych terenach rajdy to prawdziwe wydarzenie. Mam nadzieję, że chociaż troszkę moje przejazdy podgrzały atmosferę. Jazda wśród tylu osób to zawsze jest super sprawa.
Obecny sezon się skończył lecz już zaczęły się przygotowania do następnego. Bardzo bym chciał pojechać na Czechy i zasmakować prawdziwego rajdowania. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to tak będzie.
Pozdrawiam
P.S. Miałem w Jeleniej Górze dwa wywiady! Jeden na portal rajdowy a drugi do telewizji (kamery światła i te sprawy... no dobra świateł nie było :) )a to wszystko zasługa Kasi- dzięki wielkie :))). Jak tylko dowiem się gdzie to jest zamieszczone to na pewno dam linka.
Niektóre próby były bardzo zakręcone (OS 1,5) niektóre mocno zorane po kilku przejazdach (OS 4,8) i dużo się działo.
Był też mini OS, droga szutrowa (chociaż to za dużo powiedziane bo była to polna droga o nawierzchni szutrowej lecz panujące warunki atmosferyczne spowodowały iż jechało się po twardej zamarzniętej nawierzchni). Wielu kolegów narzekało że musieli tam odpuszczać bo co chwilę ryli płytą. Ja takich problemów nie miałem (może dlatego że nie mam płyty :) ) i jechało mi się tam dobrze.
Ogólnie odcinki były zróżnicowane, inne niż do tej pory jeździłem i w kilku miejscach szybkie i widowiskowe. Sporo lataliśmy bokiem i mieliśmy duży fun.
Przy okazji tego KJS-u wyszedł brak doświadczenia w współpracy z moim pilotem Tomkiem. Był to nasz dopiero drugi KJS i popełniliśmy kilka błędów. Po wyjaśnieniu niedociągnięć potem szło już nam bardzo dobrze. Jednak nie udało nam się nadrobić złapanej taryfy (OS 4 najbardziej zakręcony) i wcześniejszych błędów. Zajęliśmy III miejsce w klasie i w podsumowaniu DMO zdobyłem II miejsce (to informacja jeszcze nieoficjalna).
Absolutnie nie żałuję tego że nie wygraliśmy. Takie są rajdy. Nieprzewidywalne, nie zawsze wygrywa faworyt i najszybszy na odcinkach. Daliśmy z siebie wszystko, coś tam nie wyszło, wiele rzeczy się udało (kilka takich super poślizgów bokiem że aż sam byłem zaskoczony ze tak fajnie i szybko i precyzyjnie) lecz ogólnie dużo się nauczyłem i potrenowałem jazdę po śliskim (lód!) na dojazdówkach.
Organizacja KJS-u super. Jedyny minus to za BK na początku, że aż tak długo to trwało i przez to opóźnienie 30 min. było. No i ostatnia próba to już duży wyryp był. A poza tym wielki szacunek dla wszystkich sędziów ze tyle godzin na mrozie stali. Byli to bardzo fajni, mili i sympatyczni ludzie z którymi zawsze można było trochę się pośmiać, pożartować. Dodatkowo nie było większych przestojów. Zakończenie i rozdanie nagród bardzo mi się podobały, głównie za sprawą prowadzącego który robił fajny show.
Kibice. Było chyba z minus 5 stopni (odczuwalna temperatura to minus 10) a przyszło tyle osób ze byłem w szoku! Na tych terenach rajdy to prawdziwe wydarzenie. Mam nadzieję, że chociaż troszkę moje przejazdy podgrzały atmosferę. Jazda wśród tylu osób to zawsze jest super sprawa.
Obecny sezon się skończył lecz już zaczęły się przygotowania do następnego. Bardzo bym chciał pojechać na Czechy i zasmakować prawdziwego rajdowania. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to tak będzie.
Pozdrawiam
P.S. Miałem w Jeleniej Górze dwa wywiady! Jeden na portal rajdowy a drugi do telewizji (kamery światła i te sprawy... no dobra świateł nie było :) )a to wszystko zasługa Kasi- dzięki wielkie :))). Jak tylko dowiem się gdzie to jest zamieszczone to na pewno dam linka.
sobota, 12 grudnia 2009
Uzbrojony i niebezpiecznie... czysty :)
Właśnie zakończyłem ostatnie przygotowania Subaru do jutrzejszych zawodów.
Co zrobiłem:
- olej sprawdzony (musiałem trochę dolać),
- do wspomagania również (remont przekładni się szykuje),
- opony zmienione na zimówki Bridgestone Blizzac LM 25 205/50/17 po jednym sezonie w bardzo dobrym stanie (ciekawe jak będzie po Jeleniej),
- umyłem TypeR'a i to dwa razy dzisiaj a raz wczoraj! Bo chciałem sprawdzić zimówki jak trzymają na szutrze i "troszkę" się przybrudził. Na rocznicę w sam raz będzie pięknie wyglądał (pewnie do pierwszego zakrętu tylko ale to zawsze coś)
- dolałem płynu do chłodnicy ale tylko troszkę
- niepokojąca rzecz rano się przytrafiła, z jakichś przyczyn pompa zassała powietrze i nie mogłem odpalić, dopiero jak mnie brat na linie pociągnął to po jakimś czasie odpalił. Teraz wszystko jest OK, pali już normalnie, muszę sprawdzić tą pompkę a prawdopodobnie wymienię na nową bardziej wydajną.
- ciekawą rzecz zauważyłem, zawias ustawiłem max miękko przód i tył, bo szuter, wyryp itp. i jak jechałem na stacje zatankować to tak się dosyć mocno przechylał przy nagłych ruchach kierownicą lecz opony trzymały super i to na czystym suchym asfalcie! Dziwne wrażenie jak się tak czuje jak się przechyla lecz na szuter powinno być OK (zobaczymy na odcinkach, jak coś to zmienię).
zdj. Subaru tuż przed pierwszym myciem.
Wieczorem przybędzie laweta i będziemy się załadowywać (toż to prawie pełen profesjonalizm będzie :) ) bo taniej wychodzi na lawecie jechać niż na kołach.
No i najważniejsze:
Czy będzie jutro w Jeleniej śnieg?
Cos tam trochę napadało ale drogi czarne są. Co będzie jutro to zobaczymy. Mam nadzieję że będzie super i z ogromnymi bananami na buziach będziemy wracać z Jeleniej Góry. Fajnie by było wygrać i widowiskowo pojechać i bez grubych błędów.
Pozdrawiam
Co zrobiłem:
- olej sprawdzony (musiałem trochę dolać),
- do wspomagania również (remont przekładni się szykuje),
- opony zmienione na zimówki Bridgestone Blizzac LM 25 205/50/17 po jednym sezonie w bardzo dobrym stanie (ciekawe jak będzie po Jeleniej),
- umyłem TypeR'a i to dwa razy dzisiaj a raz wczoraj! Bo chciałem sprawdzić zimówki jak trzymają na szutrze i "troszkę" się przybrudził. Na rocznicę w sam raz będzie pięknie wyglądał (pewnie do pierwszego zakrętu tylko ale to zawsze coś)
- dolałem płynu do chłodnicy ale tylko troszkę
- niepokojąca rzecz rano się przytrafiła, z jakichś przyczyn pompa zassała powietrze i nie mogłem odpalić, dopiero jak mnie brat na linie pociągnął to po jakimś czasie odpalił. Teraz wszystko jest OK, pali już normalnie, muszę sprawdzić tą pompkę a prawdopodobnie wymienię na nową bardziej wydajną.
- ciekawą rzecz zauważyłem, zawias ustawiłem max miękko przód i tył, bo szuter, wyryp itp. i jak jechałem na stacje zatankować to tak się dosyć mocno przechylał przy nagłych ruchach kierownicą lecz opony trzymały super i to na czystym suchym asfalcie! Dziwne wrażenie jak się tak czuje jak się przechyla lecz na szuter powinno być OK (zobaczymy na odcinkach, jak coś to zmienię).
zdj. Subaru tuż przed pierwszym myciem.
Wieczorem przybędzie laweta i będziemy się załadowywać (toż to prawie pełen profesjonalizm będzie :) ) bo taniej wychodzi na lawecie jechać niż na kołach.
No i najważniejsze:
Czy będzie jutro w Jeleniej śnieg?
Cos tam trochę napadało ale drogi czarne są. Co będzie jutro to zobaczymy. Mam nadzieję że będzie super i z ogromnymi bananami na buziach będziemy wracać z Jeleniej Góry. Fajnie by było wygrać i widowiskowo pojechać i bez grubych błędów.
Pozdrawiam
czwartek, 10 grudnia 2009
13 grudnia 2009 to już będzie rok.
Dokładnie rok wstecz od tej daty stałem się mega szczęśliwym właścicielem Czarnej Bestii. Była to sobota, pamiętam jakby to było wczoraj. Pierwsze wrażenia jak dawałem gaz w podłogę, bezcenne.
W niedzielę był mój debiut w pojeżdżawkach. Pojechałem na Rakietową na trening a mięliśmy akurat taką trasę gdzie były 3 beczki :)
Tutaj filmiki z jednej z nich:
Beczka 1
Beczka 2
Byłem ogromnie zaskoczony, że tak super mi to wychodziło (kilka razy też je zdemolowałem, więc tak perfekcyjnie nie było) lecz nigdy jeszcze w życiu nie zrobiłem tak beczki (WRX-em srebrnym- mój poprzedni samochód- było to niewykonalne).
Wrażenia z jazdy wówczas były ogromne, świetnie mi się jechało TypeR'em. Byłem ogromnie zadowolony i szczęśliwy że go mam (i nadal jestem i już mi tak chyba zostanie). :)
Dodatkowo smaczku rocznicy dodaje fakt iż 13.12.2009 będzie najważniejszy w mojej dotychczasowej "karierze" Rajd w Jeleniej Górze. Walczyć tam będę (jak pisałem wcześniej) o tytuł Mistrza Okręgu Dolnośląskiego w klasie V. Mam nadzieję że będzie to piękna rocznica i w tym dniu będę miał więcej powodów do świętowania.
Przed kolejnym sezonem, zaplanowane mam zrobienie kilku poprawek i kilku uprade'ów coby Imprezka pięknie jeździła w przyszłym sezonie (będę o nich informował na bieżąco).
Pozdrawiam
W niedzielę był mój debiut w pojeżdżawkach. Pojechałem na Rakietową na trening a mięliśmy akurat taką trasę gdzie były 3 beczki :)
Tutaj filmiki z jednej z nich:
Beczka 1
Beczka 2
Byłem ogromnie zaskoczony, że tak super mi to wychodziło (kilka razy też je zdemolowałem, więc tak perfekcyjnie nie było) lecz nigdy jeszcze w życiu nie zrobiłem tak beczki (WRX-em srebrnym- mój poprzedni samochód- było to niewykonalne).
Wrażenia z jazdy wówczas były ogromne, świetnie mi się jechało TypeR'em. Byłem ogromnie zadowolony i szczęśliwy że go mam (i nadal jestem i już mi tak chyba zostanie). :)
Dodatkowo smaczku rocznicy dodaje fakt iż 13.12.2009 będzie najważniejszy w mojej dotychczasowej "karierze" Rajd w Jeleniej Górze. Walczyć tam będę (jak pisałem wcześniej) o tytuł Mistrza Okręgu Dolnośląskiego w klasie V. Mam nadzieję że będzie to piękna rocznica i w tym dniu będę miał więcej powodów do świętowania.
Przed kolejnym sezonem, zaplanowane mam zrobienie kilku poprawek i kilku uprade'ów coby Imprezka pięknie jeździła w przyszłym sezonie (będę o nich informował na bieżąco).
Pozdrawiam
środa, 9 grudnia 2009
Jelenia Góra- na 90% jadę! :)
Jestem bardzo podekscytowany. Dzięki wsparciu mojego pilota i jeszcze kilku życzliwych osób prawie na pewno uda mi się pojechać na najważniejszy w tym roku rajd w Jeleniej Górze!
Tym co mi w tym pomogli bardzo, bardzo dziękuję!!! :)
Kłodziarze! -to ci co rzucają tylko kłody pod nogi a było ich zaskakująco dużo w ostatnim czasie- mam was w dupie! Jadę do Jeleniej Góry!
Ileż prawdy jest w tym że jeśli chcesz zrobić coś nietypowego to znajdzie się kilka osób które Ci w tym pomogą lecz całe stado aby za wszelką cenę Cię pogrążyć.
Pogrążycielom powiedziałem stanowczo NIE i teraz Jadę na Jelenią Górę a to dopiero początek.
Chcę tam pojechać i ze wszystkich sił będę walczył o zwycięstwo w DMO Dolnośląskie Mistrzostwa Okręgu i zostanę Mistrzem! O widowiskowość się nie obawiajcie jest szuter :)
Będzie pięknie! :)
Niesamowicie uradowany
Tomek Śliwa
Tym co mi w tym pomogli bardzo, bardzo dziękuję!!! :)
Kłodziarze! -to ci co rzucają tylko kłody pod nogi a było ich zaskakująco dużo w ostatnim czasie- mam was w dupie! Jadę do Jeleniej Góry!
Ileż prawdy jest w tym że jeśli chcesz zrobić coś nietypowego to znajdzie się kilka osób które Ci w tym pomogą lecz całe stado aby za wszelką cenę Cię pogrążyć.
Pogrążycielom powiedziałem stanowczo NIE i teraz Jadę na Jelenią Górę a to dopiero początek.
Chcę tam pojechać i ze wszystkich sił będę walczył o zwycięstwo w DMO Dolnośląskie Mistrzostwa Okręgu i zostanę Mistrzem! O widowiskowość się nie obawiajcie jest szuter :)
Będzie pięknie! :)
Niesamowicie uradowany
Tomek Śliwa
wtorek, 8 grudnia 2009
KJS w Jeleniej Górze- beze mnie :(
Chciałem bardzo tam wystąpić. Ostatni rajd w sezonie i najważniejszy. Miałem szansę na tytuł Dolnośląskiego Mistrza Okręgu. Niestety finanse a raczej ich brak zdecydowały, że nie pojadę. Wielka szkoda bo po zdobyciu tytułu Mistrza Wałbrzycha chciałem zakończyć ten sezon z jeszcze jednym tytułem Mistrzowskim lecz dużo ważniejszym.
Poczyniłem pewne starania i podjąłem sporo inicjatyw aby zdobyć kasę na start
m.in. mam do zaoferowania Olej Motul 300V Competition 15W 50 3 banki po 2 litry za 320 PLN z przesyłką. Gdyby znalazł się nabywca to wówczas wystąpiłbym w Jeleniej Górze.
Widziałem kilka zdjęć z prób i filmików i są na prawdę super i bardzo widowiskowe (głównie szuter).
Walczę dalej lecz póki co sytuacja jest taka iż nie jadę. Jeśli coś ulegnie zmianie to na pewno bezzwłocznie o tym poinformuję.
Pozdrawiam i zapraszam do zapisywania się na listę Widowiskowe Rajdy na górze Bloga.
Poczyniłem pewne starania i podjąłem sporo inicjatyw aby zdobyć kasę na start
m.in. mam do zaoferowania Olej Motul 300V Competition 15W 50 3 banki po 2 litry za 320 PLN z przesyłką. Gdyby znalazł się nabywca to wówczas wystąpiłbym w Jeleniej Górze.
Widziałem kilka zdjęć z prób i filmików i są na prawdę super i bardzo widowiskowe (głównie szuter).
Walczę dalej lecz póki co sytuacja jest taka iż nie jadę. Jeśli coś ulegnie zmianie to na pewno bezzwłocznie o tym poinformuję.
Pozdrawiam i zapraszam do zapisywania się na listę Widowiskowe Rajdy na górze Bloga.
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Być jak Ragnotti
W 1973 roku na trasach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata pojawił się pewien Francuz, Jean Ragnotti. Nie był nigdy Mistrzem Świata lecz na stałe zapisał się na kartach historii.
W czasie swojej kariery (lata 70’,80’,90’) jeździł wieloma samochodami (m.in. B grupą) lecz chyba najbardziej jest znany z wyczynów w Renault Clio Maxi. Jakiś czas temu trafiłem na youtube na jakiś filmik z jego przejazdów i po prostu byłem ZACHWYCONY. Szybko znalazłem kolejne filmiki i wszystkie oglądałem z ogromnym ZAINTERESOWANIEM. Nie mogłem oderwać oczu od monitora. Najlepiej jak sam się przekonasz klikają na ten link:
http://www.youtube.com/watch?v=Okj8aHcn_Yw
Nieprawdopodobne prawda?
Nawet do dzisiaj Ragnotti uważany jest za jednego z najlepszych kierowców (jeśli nie najlepszego) jeżdżących poślizgami w rajdach. Najbardziej niesamowite jest to że jeździł głównie samochodem z napędem na przednią oś!!! Dopóki nie zobaczyłem go w akcji to byłem przekonany, że napęd na przód to zło w rajdach, że to mało widowiskowe itp. Jakie ogromne było moje zdziwienie gdy zobaczyłem Francuza w akcji w jego Renault Clio Maxi. Fruwał bokami że aż zapierało dech w piersiach. Bynajmniej nie robił popisu driftu tylko atakował mocno zakręt, składał samochód w poślizg i wychodził z zakrętu pełnym ogniem. Była to jazda bardzo szybka, wbrew opinii wielu znawców iż szybko to się jedzie „na okrągło”, a za razem bardzo, bardzo widowiskowa.
Podobna sytuacja miała miejsce w Rajdach w czasach panowania słynnej B grupy. Jeśli znowu wrócimy do youtube i wpiszesz „Group B” (zrób to najlepiej teraz abyś miał lepszy obraz tego o czym piszę) znajdziesz sporo filmików z niesamowitymi przejazdami i wspaniałą rajdową atmosferą, między innymi są takie filmiki:
http://www.youtube.com/watch?v=U4UuZ5mauKk
http://www.youtube.com/watch?v=44iibIEeWGM
Charakterystyczne dla tego okresu jest OGROMNE zainteresowanie Rajdami. Doskonale widać te tłumy przy trasach (ze względów bezpieczeństwa kibiców, uważam tamten okres za szalony lecz atmosfera była wyjątkowa). Takie były wtedy rajdy. Dzisiaj sytuacja jest zgoła inna, smutniejsza, mniej kibiców, mniej entuzjazmu, mniej kultowych Radówek, więcej samochodów typu „Sony Playstation”. Rywalizacja i chęć zwycięstwa i sławy zostały te same a nawet większe lecz ucierpiała na tym widowiskowość , mistyczność rajdów, niesamowite emocje, wrażenia (wszystko to jest nadal w rajdach lecz coraz trudniej to uchwycić). Niesamowite wydarzenia i historie, które by można było opowiadać wnukom, jest ich coraz mniej.
Jednak jest jeszcze bardzo wielu ludzi, którzy walczą o to aby rajdy samochodowe wróciły do swej dawnej świetności. Dzieje się to na różnych szczeblach. Poczynając od KJS-ów a kończąc na Mistrzostwach Świata. Póki tacy ludzie są i czynnie działają jest szansa że będzie pięknie.
Doskonałym przykładem „z życia wziętym” jest mój ostatni rajd w jakim brałem udział. 11 Rajd Da Grasso w Wałbrzychu.
Wyjechałem z domu z moim pilotem o godzinie 7.00 a w Wałbrzychu byliśmy kilka minut po 8. Dokonaliśmy wszelkich czynności administracyjnych (zapisy, odebranie dokumentów, numerów startowych, badanie kontrolne itp.). Mięliśmy jeszcze sporo czasu więc pojechaliśmy zatankować Subaru, poznaliśmy dojazdówki obeszliśmy 2 z 3 prób, które przygotowali dla nas organizatorzy. Wróciliśmy na start, po odprawie szybko udaliśmy się do samochodu ponieważ do startu mieliśmy tylko kilka minut bo jechaliśmy jako druga załoga (starty były wg numerów dawanych przy zapisywaniu się, my mięliśmy nr 2). Dojeżdżamy na próbę nr 1 mamy jeszcze chwilę czasu, kaski założone, pasy szelkowe mocno zapięte, patrzymy na załogę z numerem 1 jak ostro startuje i po chwili (1’28”) wpada na metę wzbudzając tumany kurzu. Pełna gotowość i po chwili słyszę mojego pilota 5,4,3,2,1 START i się zaczęło ...
http://www.youtube.com/watch?v=X8C9o9gMW7s
Najbardziej emocjonujący KJS w moim życiu. Morze adrenaliny, emocji, radości, satysfakcji, strachu, odwagi. Organizacja, bardzo dobra. Próby szybkie lecz też techniczne, widowiskowe, krótkie dojazdówki, brak przestojów i opóźnień. Nawet jest ze mną wywiad :).
Bardzo podobała mi się na tym rajdzie publiczność. Przyszło sporo osób (ale nie aż tak dużo jak na B Grupę ). Bardzo mocno dopingowali gdy jechałem, co mnie dodatkowo motywowało do szybszej i jeszcze bardziej widowiskowej jazdy. Sporo osób do mnie podchodziło i mówiło że bardzo się im podobały nasze przejazdy, było to bardzo miłe. Subaru pięknie składał się do zakrętów i pomimo niepełnej sprawności jechało mi się naprawdę świetnie. Aż strach pomyśleć co tam by się działo gdybym mógł w pełni wykorzystać Potencjał Mojej Subaru Imprezy TypeR. Wówczas mogłoby to wyglądać tak:
http://www.youtube.com/watch?v=84_yf3Aekg8
No może PRAWIE tak. Wurca raczej z TypeR’a nie będę robił (chociaż kto wie) lecz po kilku poprawkach i modyfikacjach może jeździć naprawdę bardzo fajnie.
Jak wspomniałem wcześniej Jean Ragnotti zrobił na mnie piorunujące wrażenie swoją szybką i bardzo widowiskową jazdą. Mimo iż ja latam 4-napędowcem to chciałbym jeździć tak jak on, może nie dosłownie bo Subaru może łatać pełniejszymi poślizgami z uwagi na napęd. Chciałbym robić takie show jak Francuz i chciałbym przy tym kręcić bardzo dobre czasy.
Chcę aby rajd był chociaż po części takim niesamowitym wydarzeniem jak za czasów B Grupy. By coraz więcej ludzi przychodziło oglądać świetne i wyjątkowe widowisko. Nie tylko zwycięstwo i jazda „na okrągło” lecz przede wszystkim SHOW (i nie mam na myśli zawodów driftingu, ma być bardzo widowiskowo i bardzo szybko).
Na podstawie różnych wypowiedzi wiernych kibiców i „fanatyków” rajdów (nawet na tym najniższym szczeblu) wiem że moja jazda miała zalążki tego co napisałem wcześniej. Jest sporo bardzo miłych komentarzy pod filmikami z moich przejazdów (http://www.youtube.com/watch?v=ZVGKG6N1oJg ) za które to bardzo dziękuję, dodają mi energii i motywacji aby jeszcze lepiej jeździć. Przy okazji udało mi się wygrać klasę i zająć wysokie miejsce w generalce. Więc cel osiągnięty w 100%.
Z mojej strony mogę obiecać że w miarę możliwości finansowych będę startował wszędzie tam gdzie tylko można, starając się dać ludziom jak najwięcej powodów do zachwytu i sporej dawki emocji walcząc o jak najwyższe miejsca. Mam ogromną nadzieję że coraz więcej osób będzie chciało pójść tą drogą i razem będziemy tworzyć wielki SHOW (i wcale nie trzeba do tego mieć Subaru) . Tego życzę wszystkim.
Do zobaczenia na Odcinkach Specjalnych.
Tomek Śliwa
W czasie swojej kariery (lata 70’,80’,90’) jeździł wieloma samochodami (m.in. B grupą) lecz chyba najbardziej jest znany z wyczynów w Renault Clio Maxi. Jakiś czas temu trafiłem na youtube na jakiś filmik z jego przejazdów i po prostu byłem ZACHWYCONY. Szybko znalazłem kolejne filmiki i wszystkie oglądałem z ogromnym ZAINTERESOWANIEM. Nie mogłem oderwać oczu od monitora. Najlepiej jak sam się przekonasz klikają na ten link:
http://www.youtube.com/watch?v=Okj8aHcn_Yw
Nieprawdopodobne prawda?
Nawet do dzisiaj Ragnotti uważany jest za jednego z najlepszych kierowców (jeśli nie najlepszego) jeżdżących poślizgami w rajdach. Najbardziej niesamowite jest to że jeździł głównie samochodem z napędem na przednią oś!!! Dopóki nie zobaczyłem go w akcji to byłem przekonany, że napęd na przód to zło w rajdach, że to mało widowiskowe itp. Jakie ogromne było moje zdziwienie gdy zobaczyłem Francuza w akcji w jego Renault Clio Maxi. Fruwał bokami że aż zapierało dech w piersiach. Bynajmniej nie robił popisu driftu tylko atakował mocno zakręt, składał samochód w poślizg i wychodził z zakrętu pełnym ogniem. Była to jazda bardzo szybka, wbrew opinii wielu znawców iż szybko to się jedzie „na okrągło”, a za razem bardzo, bardzo widowiskowa.
Podobna sytuacja miała miejsce w Rajdach w czasach panowania słynnej B grupy. Jeśli znowu wrócimy do youtube i wpiszesz „Group B” (zrób to najlepiej teraz abyś miał lepszy obraz tego o czym piszę) znajdziesz sporo filmików z niesamowitymi przejazdami i wspaniałą rajdową atmosferą, między innymi są takie filmiki:
http://www.youtube.com/watch?v=U4UuZ5mauKk
http://www.youtube.com/watch?v=44iibIEeWGM
Charakterystyczne dla tego okresu jest OGROMNE zainteresowanie Rajdami. Doskonale widać te tłumy przy trasach (ze względów bezpieczeństwa kibiców, uważam tamten okres za szalony lecz atmosfera była wyjątkowa). Takie były wtedy rajdy. Dzisiaj sytuacja jest zgoła inna, smutniejsza, mniej kibiców, mniej entuzjazmu, mniej kultowych Radówek, więcej samochodów typu „Sony Playstation”. Rywalizacja i chęć zwycięstwa i sławy zostały te same a nawet większe lecz ucierpiała na tym widowiskowość , mistyczność rajdów, niesamowite emocje, wrażenia (wszystko to jest nadal w rajdach lecz coraz trudniej to uchwycić). Niesamowite wydarzenia i historie, które by można było opowiadać wnukom, jest ich coraz mniej.
Jednak jest jeszcze bardzo wielu ludzi, którzy walczą o to aby rajdy samochodowe wróciły do swej dawnej świetności. Dzieje się to na różnych szczeblach. Poczynając od KJS-ów a kończąc na Mistrzostwach Świata. Póki tacy ludzie są i czynnie działają jest szansa że będzie pięknie.
Doskonałym przykładem „z życia wziętym” jest mój ostatni rajd w jakim brałem udział. 11 Rajd Da Grasso w Wałbrzychu.
Wyjechałem z domu z moim pilotem o godzinie 7.00 a w Wałbrzychu byliśmy kilka minut po 8. Dokonaliśmy wszelkich czynności administracyjnych (zapisy, odebranie dokumentów, numerów startowych, badanie kontrolne itp.). Mięliśmy jeszcze sporo czasu więc pojechaliśmy zatankować Subaru, poznaliśmy dojazdówki obeszliśmy 2 z 3 prób, które przygotowali dla nas organizatorzy. Wróciliśmy na start, po odprawie szybko udaliśmy się do samochodu ponieważ do startu mieliśmy tylko kilka minut bo jechaliśmy jako druga załoga (starty były wg numerów dawanych przy zapisywaniu się, my mięliśmy nr 2). Dojeżdżamy na próbę nr 1 mamy jeszcze chwilę czasu, kaski założone, pasy szelkowe mocno zapięte, patrzymy na załogę z numerem 1 jak ostro startuje i po chwili (1’28”) wpada na metę wzbudzając tumany kurzu. Pełna gotowość i po chwili słyszę mojego pilota 5,4,3,2,1 START i się zaczęło ...
http://www.youtube.com/watch?v=X8C9o9gMW7s
Najbardziej emocjonujący KJS w moim życiu. Morze adrenaliny, emocji, radości, satysfakcji, strachu, odwagi. Organizacja, bardzo dobra. Próby szybkie lecz też techniczne, widowiskowe, krótkie dojazdówki, brak przestojów i opóźnień. Nawet jest ze mną wywiad :).
Bardzo podobała mi się na tym rajdzie publiczność. Przyszło sporo osób (ale nie aż tak dużo jak na B Grupę ). Bardzo mocno dopingowali gdy jechałem, co mnie dodatkowo motywowało do szybszej i jeszcze bardziej widowiskowej jazdy. Sporo osób do mnie podchodziło i mówiło że bardzo się im podobały nasze przejazdy, było to bardzo miłe. Subaru pięknie składał się do zakrętów i pomimo niepełnej sprawności jechało mi się naprawdę świetnie. Aż strach pomyśleć co tam by się działo gdybym mógł w pełni wykorzystać Potencjał Mojej Subaru Imprezy TypeR. Wówczas mogłoby to wyglądać tak:
http://www.youtube.com/watch?v=84_yf3Aekg8
No może PRAWIE tak. Wurca raczej z TypeR’a nie będę robił (chociaż kto wie) lecz po kilku poprawkach i modyfikacjach może jeździć naprawdę bardzo fajnie.
Jak wspomniałem wcześniej Jean Ragnotti zrobił na mnie piorunujące wrażenie swoją szybką i bardzo widowiskową jazdą. Mimo iż ja latam 4-napędowcem to chciałbym jeździć tak jak on, może nie dosłownie bo Subaru może łatać pełniejszymi poślizgami z uwagi na napęd. Chciałbym robić takie show jak Francuz i chciałbym przy tym kręcić bardzo dobre czasy.
Chcę aby rajd był chociaż po części takim niesamowitym wydarzeniem jak za czasów B Grupy. By coraz więcej ludzi przychodziło oglądać świetne i wyjątkowe widowisko. Nie tylko zwycięstwo i jazda „na okrągło” lecz przede wszystkim SHOW (i nie mam na myśli zawodów driftingu, ma być bardzo widowiskowo i bardzo szybko).
Na podstawie różnych wypowiedzi wiernych kibiców i „fanatyków” rajdów (nawet na tym najniższym szczeblu) wiem że moja jazda miała zalążki tego co napisałem wcześniej. Jest sporo bardzo miłych komentarzy pod filmikami z moich przejazdów (http://www.youtube.com/watch?v=ZVGKG6N1oJg ) za które to bardzo dziękuję, dodają mi energii i motywacji aby jeszcze lepiej jeździć. Przy okazji udało mi się wygrać klasę i zająć wysokie miejsce w generalce. Więc cel osiągnięty w 100%.
Z mojej strony mogę obiecać że w miarę możliwości finansowych będę startował wszędzie tam gdzie tylko można, starając się dać ludziom jak najwięcej powodów do zachwytu i sporej dawki emocji walcząc o jak najwyższe miejsca. Mam ogromną nadzieję że coraz więcej osób będzie chciało pójść tą drogą i razem będziemy tworzyć wielki SHOW (i wcale nie trzeba do tego mieć Subaru) . Tego życzę wszystkim.
Do zobaczenia na Odcinkach Specjalnych.
Tomek Śliwa
Częściowe rozczarowanie po Niskich Łąkach
Tutaj jest mój pierwszy przejazd:
Jedna wielka katastrofa
Jak jechałem to wydawało mi się że lepiej to wygląda. Nie będę zwalał na opony lecz nie pamiętam takiej sytuacji abym aż tak się ślizgał.
Jednak cały dzień uratował drugi przejazd. Raczej nikt tego nie nagrał bo już ciemno było. Zauważyłem że w pierwszym przejeździe za mocno ciągnąłem ręczny i nawet gazem nie dało się tego zniwelować a opony mi w tym nie pomagały i miałem jednego baczka za drugim i prawie zero kontroli.
W drugim przejeździe chciałem rzucić TypeR'a bez ręcznego z wahadełka, rybki lecz się nie dało, przód się ślizgał i dlatego. Lecz zamiast zaciągać ręczny dosłownie lekko go tylko muskałem i zaskoczony byłem gdy okazało się że to spokojnie wystarczy aby tył zaczął uciekać a było to na prawdę bardzo delikatne muśnięcie.
Wówczas miałem już kontrolę nad autem i gazem mogłem wreszcie prowadzić go w zakręcie i byłem już zadowolony bo była kontrola i fun a obróciłem się tylko raz, bo za szubko napadłem na zakręt.
Szkoda że nie doszedłem do tego w pierwszym przejeździe, który wyglądał wręcz żałośnie lecz zadowolony jestem z tego że w końcu udało się Subaru jakoś kontrolować i w przyszłości na pewno będzie lepiej.
Zgodnie z zapowiedzią miałem ostatnie miejsce w klasie lecz nie ostatnie w zawodach :)
Pozdrawiam
P.S. Gratulację ogromne dola Piotrka z Czarnego STi za pierwsze zwycięstwo na NLC i za świetną jazdę w trudnych warunkach.
Jedna wielka katastrofa
Jak jechałem to wydawało mi się że lepiej to wygląda. Nie będę zwalał na opony lecz nie pamiętam takiej sytuacji abym aż tak się ślizgał.
Jednak cały dzień uratował drugi przejazd. Raczej nikt tego nie nagrał bo już ciemno było. Zauważyłem że w pierwszym przejeździe za mocno ciągnąłem ręczny i nawet gazem nie dało się tego zniwelować a opony mi w tym nie pomagały i miałem jednego baczka za drugim i prawie zero kontroli.
W drugim przejeździe chciałem rzucić TypeR'a bez ręcznego z wahadełka, rybki lecz się nie dało, przód się ślizgał i dlatego. Lecz zamiast zaciągać ręczny dosłownie lekko go tylko muskałem i zaskoczony byłem gdy okazało się że to spokojnie wystarczy aby tył zaczął uciekać a było to na prawdę bardzo delikatne muśnięcie.
Wówczas miałem już kontrolę nad autem i gazem mogłem wreszcie prowadzić go w zakręcie i byłem już zadowolony bo była kontrola i fun a obróciłem się tylko raz, bo za szubko napadłem na zakręt.
Szkoda że nie doszedłem do tego w pierwszym przejeździe, który wyglądał wręcz żałośnie lecz zadowolony jestem z tego że w końcu udało się Subaru jakoś kontrolować i w przyszłości na pewno będzie lepiej.
Zgodnie z zapowiedzią miałem ostatnie miejsce w klasie lecz nie ostatnie w zawodach :)
Pozdrawiam
P.S. Gratulację ogromne dola Piotrka z Czarnego STi za pierwsze zwycięstwo na NLC i za świetną jazdę w trudnych warunkach.
piątek, 4 grudnia 2009
W najbliższą niedzielę Mikołajkowe Niskie Łąki
06.12.2009 Mikołajki
Pierwotnie miałem nie startować z uwagi na mocno ograniczony budżet, jednak pomyślałem że mógłbym zrobić mojemu Chrześniakowi Patrykowi fajny prezent na Mikołaja. Zgodził się usiąść na prawym fotelu w zawodach na Niskich Łąkach. Jedno z pierwszych pytań jakie zadał było czy zdobędziemy puchar :) Odpowiedziałem że ostatnią eliminacje NLC 2009 chciałbym pojechać bardzo widowiskowo, dziękując wszystkim tym którzy mi kibicowali przez cały sezon. W mig zrozumiał o co mi chodzi kwitując to szerokim uśmiechem.
Kilka osób pytało mnie czy miałbym miejsce na prawym i czy na Niskich Łąkach mógłbym ich przewieźć. Niestety tym akurat razem nie mam takiej możliwości (obiecałem już Chrześniakowi) lecz przyszłości na pewno (na jakimś treningu itp.)
Mam informację od znajomych że kamerka będzie więc przejazd mój umieszczę na pewno w necie i Ci co nie mają możliwości przyjechania i oglądania na żywo będą mogli również to zobaczyć.
Zapraszam wszystkich w Niedzielę na Niskie Łąki we Wrocławiu
Pierwotnie miałem nie startować z uwagi na mocno ograniczony budżet, jednak pomyślałem że mógłbym zrobić mojemu Chrześniakowi Patrykowi fajny prezent na Mikołaja. Zgodził się usiąść na prawym fotelu w zawodach na Niskich Łąkach. Jedno z pierwszych pytań jakie zadał było czy zdobędziemy puchar :) Odpowiedziałem że ostatnią eliminacje NLC 2009 chciałbym pojechać bardzo widowiskowo, dziękując wszystkim tym którzy mi kibicowali przez cały sezon. W mig zrozumiał o co mi chodzi kwitując to szerokim uśmiechem.
Kilka osób pytało mnie czy miałbym miejsce na prawym i czy na Niskich Łąkach mógłbym ich przewieźć. Niestety tym akurat razem nie mam takiej możliwości (obiecałem już Chrześniakowi) lecz przyszłości na pewno (na jakimś treningu itp.)
Mam informację od znajomych że kamerka będzie więc przejazd mój umieszczę na pewno w necie i Ci co nie mają możliwości przyjechania i oglądania na żywo będą mogli również to zobaczyć.
Zapraszam wszystkich w Niedzielę na Niskie Łąki we Wrocławiu
środa, 2 grudnia 2009
Czy to już można nazwać SŁAWĄ? :)
Przy okazji 11 KJS Da Grasso pojawił się w telewizji pierwszy mój wywiad!!!
Moja pierwsza "błyskotliwa" wypowiedź :)
Relacja z KJS-u od 12'45" :)
Jak tak dalej pójdzie to wkrótce wygryzę STIG-a z TOP GEAR :)))))))
Moja pierwsza "błyskotliwa" wypowiedź :)
Relacja z KJS-u od 12'45" :)
Jak tak dalej pójdzie to wkrótce wygryzę STIG-a z TOP GEAR :)))))))
poniedziałek, 30 listopada 2009
Mistrz RSMW 2009
RSMW- Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Wałbrzycha
Oto jak jechałem: Filmik
Filmik 2
Wygrałem klasę V, miałem II miejsce w generalce (klasę Gość nie bierze się pod uwagę) i zdobyłem tytuł Mistrza Wałbrzycha i jestem mega zadowolony.
Był to najbardziej widowiskowy KJS w jakich brałem udział. Po pierwszym odcinku byłem lekko przygaszony. Subaru w ogóle nie skręcał, często musiałem podcinać się ręcznym i prawie zwalniałem do zera a to dlatego że nawierzchnia była totalnie inna niż się spodziewałem. Na OS1 było bardzo dużo szutru, tylko miejscami były płyty betonowe względnie bez syfu. Musiałem bardzo wcześnie hamować do zakrętów by się zmieścić. Sprawę mocno utrudniały mi opony. Jechałem na slickowatej (z uwagi na brak już jakiegokolwiek bieżnika) Toyo R888 i na prawdę w kilku miejscach myślałem że w najlepszym wypadku przywalę w coś. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca ale musiałem jechać bardzo ostrożnie.
Natomiast OS 2 i OS3 to była czysta poezja. Na tych próbach było najwięcej kibiców (a wiało tak konkretnie i zimnawo było) i próby już nie miały tyle szutru tylko beton i trochę syfu (nie licząc kawałka odcinka po ziemi) i tutaj to już dawałem ostro w palnik. Reakcje kibiców były niesamowite na moją jazdę. Latałem po odcinku bokami jak szalony, nawet padło określenie "jak odkurzacz". Co ciekawe nie nastawiałem się jakoś aby jeździć pod publikę lecz w wielu miejscach po prostu grzechem byłoby nie polecieć bokiem tym bardziej że jednak trochę syfu nadal było i musiałem skaładac TypeR-a aby szybko wejść w zakręt.
Ten samochód z każdym rajdem zaskakuje mnie coraz bardziej. Jeśli było miejsce to rzucałem go w zakręt aby następnie pięknym slajdem przejść ogniem daną partię i to z pełną kontrolą (no może prawie pełną). Wrażenie jest piorunujące. Taki fun jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem na KJS-ie. Co ciekawe jechałem slajdami lecz czasy miałem na prawdę dobre, wygrałem klasę i II w generalce (tylko dlatego drugi bo 2 razy potrąciłem oponę czyli 10 sek. kary a pierwsze miejsce w generalce przegraliśmy o 6 sekund!).
Lecz nie jestem z tego powodu jakiś rozczarowany. Można było jechać spokojniej bardziej na okrągło, rozważniej ale wówczas nie miałbym aż takiej satysfakcji i zabawy z jazdy bardzo szybkiej i zarówno bardzo widowiskowej.
Asfalty są fajne, przyczepność prędkość lecz szutry i takie warunki jak w Wałbrzychu to jest to co ja i mój samochód kochamy najbardziej. Prędkość i widowiskowość i mega banan na twarzy :) .
Wielkie podziękowania dla Tomka Jarusa, mojego pilota. Był to jego pierwszy raz na KJS-ie. Najważniejsze- nie bał się i w mig załapał o co chodzi z książką drogową i wypełnianiem karty. Nie wspomnę o atmosferze w samochodzie :)
Oto jak jechałem: Filmik
Filmik 2
Wygrałem klasę V, miałem II miejsce w generalce (klasę Gość nie bierze się pod uwagę) i zdobyłem tytuł Mistrza Wałbrzycha i jestem mega zadowolony.
Był to najbardziej widowiskowy KJS w jakich brałem udział. Po pierwszym odcinku byłem lekko przygaszony. Subaru w ogóle nie skręcał, często musiałem podcinać się ręcznym i prawie zwalniałem do zera a to dlatego że nawierzchnia była totalnie inna niż się spodziewałem. Na OS1 było bardzo dużo szutru, tylko miejscami były płyty betonowe względnie bez syfu. Musiałem bardzo wcześnie hamować do zakrętów by się zmieścić. Sprawę mocno utrudniały mi opony. Jechałem na slickowatej (z uwagi na brak już jakiegokolwiek bieżnika) Toyo R888 i na prawdę w kilku miejscach myślałem że w najlepszym wypadku przywalę w coś. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca ale musiałem jechać bardzo ostrożnie.
Natomiast OS 2 i OS3 to była czysta poezja. Na tych próbach było najwięcej kibiców (a wiało tak konkretnie i zimnawo było) i próby już nie miały tyle szutru tylko beton i trochę syfu (nie licząc kawałka odcinka po ziemi) i tutaj to już dawałem ostro w palnik. Reakcje kibiców były niesamowite na moją jazdę. Latałem po odcinku bokami jak szalony, nawet padło określenie "jak odkurzacz". Co ciekawe nie nastawiałem się jakoś aby jeździć pod publikę lecz w wielu miejscach po prostu grzechem byłoby nie polecieć bokiem tym bardziej że jednak trochę syfu nadal było i musiałem skaładac TypeR-a aby szybko wejść w zakręt.
Ten samochód z każdym rajdem zaskakuje mnie coraz bardziej. Jeśli było miejsce to rzucałem go w zakręt aby następnie pięknym slajdem przejść ogniem daną partię i to z pełną kontrolą (no może prawie pełną). Wrażenie jest piorunujące. Taki fun jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem na KJS-ie. Co ciekawe jechałem slajdami lecz czasy miałem na prawdę dobre, wygrałem klasę i II w generalce (tylko dlatego drugi bo 2 razy potrąciłem oponę czyli 10 sek. kary a pierwsze miejsce w generalce przegraliśmy o 6 sekund!).
Lecz nie jestem z tego powodu jakiś rozczarowany. Można było jechać spokojniej bardziej na okrągło, rozważniej ale wówczas nie miałbym aż takiej satysfakcji i zabawy z jazdy bardzo szybkiej i zarówno bardzo widowiskowej.
Asfalty są fajne, przyczepność prędkość lecz szutry i takie warunki jak w Wałbrzychu to jest to co ja i mój samochód kochamy najbardziej. Prędkość i widowiskowość i mega banan na twarzy :) .
Wielkie podziękowania dla Tomka Jarusa, mojego pilota. Był to jego pierwszy raz na KJS-ie. Najważniejsze- nie bał się i w mig załapał o co chodzi z książką drogową i wypełnianiem karty. Nie wspomnę o atmosferze w samochodzie :)
piątek, 27 listopada 2009
Już jest!!!
Dzięki PaluH-owi jest filmik z Niskich Łąk drugi przejazd.
Można go zobaczyć TUTAJ
Oczywiście można pisać komentarze i oceniać filmik.
Filmik jest po prostu...
... WYSTRZAŁOWY! :)))
Jak się jest w środku to troszkę inaczej to się odbiera, przede wszystkim nie tak głośno no i nie widać marchew. One lecą na kilka metrów!!! Nie wiedziałem że aż tak a już prawie rok nim jeżdżę.
Jednak są już plany jak temu zapobiec, bo co prawda widowiskowe to jest lecz nie najzdrowsze dla silnika.
Zapraszam do oglądania!
Można go zobaczyć TUTAJ
Oczywiście można pisać komentarze i oceniać filmik.
Filmik jest po prostu...
... WYSTRZAŁOWY! :)))
Jak się jest w środku to troszkę inaczej to się odbiera, przede wszystkim nie tak głośno no i nie widać marchew. One lecą na kilka metrów!!! Nie wiedziałem że aż tak a już prawie rok nim jeżdżę.
Jednak są już plany jak temu zapobiec, bo co prawda widowiskowe to jest lecz nie najzdrowsze dla silnika.
Zapraszam do oglądania!
28.11.2009 Andrzejki na Rakietowej
Opony mam bez drutów, zawias z przodu dużo lepszy niż wcześniej (KYB AGX), nastrój bojowy wiec powinno być dobrze. Trasa jest dosyć prosta, będą to wyścigi równoległe. Lecimy 2 przejazdy po 2 kółka na czas. Nie za dużo jazdy ale zawsze coś. jak sie uda to potem finały.
Trasa przejazdu na Rakietowej:
Ciekawe jakie będą warunki przyczepności na małym rondzie. Ostatnim razem w ogóle nie mogłem się tam obrócić tzn. miałem taką przyczepność że mi się to nie udało. Co prawda obrót wówczas był o ponad 180 stopni i było ciężko tak tutaj jest trochę mniej lecz mimo to lepiej będzie się jednak złamać i pójść na ręcznym. Podobnie przy pierwszym pachołku (tym wyżej). Tam się lepiej podciąć na ręcznym aby następny pachołek zaatakować już szerokim maksymalnie łukiem i na jazda na hopę.
Co prawda nie planuję jakiś lotów podniebnych lecz z uwagi że wyjście z hopy jest najbardziej łagodne z możliwych (największy promień łuku) prędkości na hopie mogą być znaczne więc i latanie wysoko prawdopodobne. Znam jednego gościa który na pewno poleci :)
Zapraszam więc na Rakietową w najbliższą sobotę.
A w niedzielę lecę na Wałbrzych walczyć o tytuł Mistrza Wałbrzycha w KJS-ach (na razie prowadzę).
Aha! I nie będę już pisał że moim celem jest zwycięstwo w obydwu imprezach, bo Ci co śledzą tego bloga na pewno juzo tym wiedzą. Co jakiś tylko czas postaram się o tym przypominać :)
Pozdrawiam
Photo by Borsu
Trasa przejazdu na Rakietowej:
Ciekawe jakie będą warunki przyczepności na małym rondzie. Ostatnim razem w ogóle nie mogłem się tam obrócić tzn. miałem taką przyczepność że mi się to nie udało. Co prawda obrót wówczas był o ponad 180 stopni i było ciężko tak tutaj jest trochę mniej lecz mimo to lepiej będzie się jednak złamać i pójść na ręcznym. Podobnie przy pierwszym pachołku (tym wyżej). Tam się lepiej podciąć na ręcznym aby następny pachołek zaatakować już szerokim maksymalnie łukiem i na jazda na hopę.
Co prawda nie planuję jakiś lotów podniebnych lecz z uwagi że wyjście z hopy jest najbardziej łagodne z możliwych (największy promień łuku) prędkości na hopie mogą być znaczne więc i latanie wysoko prawdopodobne. Znam jednego gościa który na pewno poleci :)
Zapraszam więc na Rakietową w najbliższą sobotę.
A w niedzielę lecę na Wałbrzych walczyć o tytuł Mistrza Wałbrzycha w KJS-ach (na razie prowadzę).
Aha! I nie będę już pisał że moim celem jest zwycięstwo w obydwu imprezach, bo Ci co śledzą tego bloga na pewno juzo tym wiedzą. Co jakiś tylko czas postaram się o tym przypominać :)
Pozdrawiam
Photo by Borsu
www.serwisopon.wroc.pl
Byłem dzisiaj na zmianie opon (po ostatnich szaleństwach na rakietowej i Niskich wyszły mi druty!!!).
Opony znalazłem jakieś stare (TypeR przyjechał na nich ze Śląska do Wrocka) Toyo R888 i jeszcze trochę bieżnika na nich zostało (lepsze to niż druty). Zmienił mi je mój kumpel który niedawno otworzył zakład wulkanizacyjny.
Sprzęt ma nowy, zapał ogromny i wiedzę też. Szybko i sprawnie wszystko zrobił a do tego ma bardzo atrakcyjne ceny. Dlatego polecam wszystkim jego usługi bo zima już się zbliża (można u niego również kupić m.in. opony zimowe, do wyczynu czy na drogę).
Więcej informacji na stronie:
www.serwisopon.wroc.pl
Jest tam również mapka jak dojechać (ul. Nyska 59/61)
dane Gps 51.086609,17.051066
Pozdrawiam
Opony znalazłem jakieś stare (TypeR przyjechał na nich ze Śląska do Wrocka) Toyo R888 i jeszcze trochę bieżnika na nich zostało (lepsze to niż druty). Zmienił mi je mój kumpel który niedawno otworzył zakład wulkanizacyjny.
Sprzęt ma nowy, zapał ogromny i wiedzę też. Szybko i sprawnie wszystko zrobił a do tego ma bardzo atrakcyjne ceny. Dlatego polecam wszystkim jego usługi bo zima już się zbliża (można u niego również kupić m.in. opony zimowe, do wyczynu czy na drogę).
Więcej informacji na stronie:
www.serwisopon.wroc.pl
Jest tam również mapka jak dojechać (ul. Nyska 59/61)
dane Gps 51.086609,17.051066
Pozdrawiam
środa, 25 listopada 2009
Hurtowa wyprzedaż zapachów SUBARU
Jest możliwość hurtowego kupienia zapachów SUBARU.
Dla chętnych daje 50% zniżki!!!
Zapach świetnie sprawdza się w roli gratisów do większych zakupów (części samochodowych, akcesoriów rajdowych, wszystkiego co ma związek z SUBARU).
Bardzo chciałbym wreszcie wystroić TypeR'a. Gdyby zapachy znalazły nabywcę, nie byłoby z tym już żadnego problemu.
Dlatego gorąco zapraszam na do kupowania!
Hurt (100 sztuk)
Detal (1 sztuka)
Dla chętnych daje 50% zniżki!!!
Zapach świetnie sprawdza się w roli gratisów do większych zakupów (części samochodowych, akcesoriów rajdowych, wszystkiego co ma związek z SUBARU).
Bardzo chciałbym wreszcie wystroić TypeR'a. Gdyby zapachy znalazły nabywcę, nie byłoby z tym już żadnego problemu.
Dlatego gorąco zapraszam na do kupowania!
Hurt (100 sztuk)
Detal (1 sztuka)
niedziela, 22 listopada 2009
Pierwsze miejsce w NLC? Nie tym razem.
Drugie też nie, trzecie też nie, czwarte również jak i piąte. Prawdopodobnie 7 w klasie lecz za to drugie w kategorii widowiskowości, którą to wygrał bezapelacyjnie Bartek Pająk (jeszcze raz gratulacje) na BMW.
Pierwszy przejazd źle pojechałem lecz dowiedziałem się organoleptycznie iż druty w oponach nie pomagają w szybkiej jeździe :) i jeszcze potrąciłem oponę wiec strata do liderów była już dosyć duża więc drugi przejazd pełen fun i każdy zakręt bokiem (no prawie, ze 3 zakręty mi nie wyszły) i fajnie było mimo iż nie zdobyłem żadnego pucharka.
W obliczu zaistniałej sytuacji moje niecne plany wygrania klasy i generalki muszą zostać odłożone w czasie (min. do za 2 tygodnie kiedyż to jest XII i ostatnia w tym sezonie eliminacja NLC). Oczywiście żywię ogromną nadzieję że tym razem się mi to uda. Na ile zycie mnie zweryfikuje jak dzisiaj to zobaczymy.
Będzie filmik jak fruwam bokami :) Dzięki PaluH! :)
Pierwszy przejazd źle pojechałem lecz dowiedziałem się organoleptycznie iż druty w oponach nie pomagają w szybkiej jeździe :) i jeszcze potrąciłem oponę wiec strata do liderów była już dosyć duża więc drugi przejazd pełen fun i każdy zakręt bokiem (no prawie, ze 3 zakręty mi nie wyszły) i fajnie było mimo iż nie zdobyłem żadnego pucharka.
W obliczu zaistniałej sytuacji moje niecne plany wygrania klasy i generalki muszą zostać odłożone w czasie (min. do za 2 tygodnie kiedyż to jest XII i ostatnia w tym sezonie eliminacja NLC). Oczywiście żywię ogromną nadzieję że tym razem się mi to uda. Na ile zycie mnie zweryfikuje jak dzisiaj to zobaczymy.
Będzie filmik jak fruwam bokami :) Dzięki PaluH! :)
sobota, 21 listopada 2009
Jutro Niskie Łąki
Oczywiście jak zawsze celuję w pierwsze miejsce (w klasie i w generalce). I mam nadzieję że moja dobra passa zwycięstw zostanie przedłużona. Gdyby mi się udało byłyby to moje pierwsze Niskie Łąki które wygrałem. Generalnie szanse na III miejsce w całym cyklu mam bardzo małe lecz najbardziej zależy mi właśnie na zwycięstwie w pojedynczych zawodach.
Byłem dzisiaj na Rakietowej i co prawda miałem pewne problemy z palącym się sprzęgłem lecz za to bardzo byłem zadowolony z zawieszenia z przodu (nowe Kayaby działają fajnie).
Jeszcze nigdy TypeR się tak pięknie nie trzymał drogi, pomimo wyraźnych oznak zużycia R888 (prawa strona to już jest płótno). Dlatego tym razem akurat wolałbym aby nie padało. Trasa jest klasyczna w lewą stronę i dobrze mi już znana (co wcale nie oznacza że nie popełnię błędów).
Jestem pełen optymizmu i głęboko wierzę że jutro pójdzie mi na prawdę dobrze. Dlatego zapraszam wszystkich jutro na Niskie Łąki, dla chętnych będzie do nabycia ZAPACH SUBARU
A pierwszym dwóm klientom zaproponuję darmową przejażdżkę na prawym fotelu w charakterze pilota na zawodach NLC 2009.
SERDECZNIE ZAPRASZAM!
Fot. barnaba200.cba.pl
Byłem dzisiaj na Rakietowej i co prawda miałem pewne problemy z palącym się sprzęgłem lecz za to bardzo byłem zadowolony z zawieszenia z przodu (nowe Kayaby działają fajnie).
Jeszcze nigdy TypeR się tak pięknie nie trzymał drogi, pomimo wyraźnych oznak zużycia R888 (prawa strona to już jest płótno). Dlatego tym razem akurat wolałbym aby nie padało. Trasa jest klasyczna w lewą stronę i dobrze mi już znana (co wcale nie oznacza że nie popełnię błędów).
Jestem pełen optymizmu i głęboko wierzę że jutro pójdzie mi na prawdę dobrze. Dlatego zapraszam wszystkich jutro na Niskie Łąki, dla chętnych będzie do nabycia ZAPACH SUBARU
A pierwszym dwóm klientom zaproponuję darmową przejażdżkę na prawym fotelu w charakterze pilota na zawodach NLC 2009.
SERDECZNIE ZAPRASZAM!
Fot. barnaba200.cba.pl
wtorek, 17 listopada 2009
Przyszły sezon Kamionki i Czechy lecz najpierw...
Ostatnie moje zwycięstwo w KJS-ie dodało mi na prawdę skrzydeł. Chciałbym dalej się rozwijać i dlatego w przyszłym sezonie chcę startować w Kryterium Kamionki oraz w Czechach, oraz w Polsce też jakieś rally sprinty itp.
Idealną sprawą byłoby dla mnie znalezienie sponsora aby te plany zrealizować. Oczywiście pracuję nad tym lecz mam też inne pomysły.
Mam do zaoferowania fajny gadżet. Jest to zapach ze znaczkiem SUBARU. Jeśli udałoby mi się sprzedać cały zapas który mam, mógłbym wystroić silnik, kupić porządne kubełki i kierę i wstawić klatkę bezpieczeństwa. Miałbym wówczas przygotowany samochód w 95% do prawdziwego rajdowania na odcinkach specjalnych!
Wszystkich zapraszam do zakupu przynajmniej jednej sztuki ;)
Zapach SUBARU
ZWYCIĘSTWA są fajne!
Od wczoraj dochodzą do mnie gratulacje za "wyjęcie" generalki w niedzielę. Trochę ciężko by mi było dziękować każdemu z osobna więc postaram się to zrobić tutaj.
Na prawdę BARDZO DZIĘKUJĘ! (nie będę tego robił na American Style, jak przy Oscarach w USA :) ).
Nie uważam siebie absolutnie za jakiegoś mistrza (jeszcze nie :) ) i dlatego niezłym przeżyciem była sama jazda na próbach lecz jak jeszcze się widzi, że znajomi, kumple TAK! Cię dopingują jak się jedzie... Jest to po prostu coś niesamowitego. Świadomość że ktoś Cię obserwuje i trzyma za Ciebie kciuki, bezcenne.
Z drugiej strony Ci co tak mi strasznie machali na olimpijskim (tak Ci maniacy Subaru, jakieś WuRCe i Justyny i inne :)) tak mnie ponieśli swoim dopingiem że zapomniałem się shamować i przestrzeliłem zakręt :) ale też dzięki nim miałem niezłego szybkiego slajda pomiędzy słupkami (bo nie odpuściłem nawet na moment), który na szczęście się udał ale poziom adrenaliny podniósł mi znacznie. Ogólnie było super.
Jeszcze napiszę ze był to jeden z najlepszych KJS-ów w jakich brałem udział. Wyniki online- super mega sprawa (ogromne brawa dla ekipy z NLC!), próby bez wyrypu, szybkie i zdradliwe, brak poślizgów czasowych, pełne bezpieczeństwo. Świetna organizacja Automobilklubu Dolny Śląsk + osoby które pomagały (ekipa z NLC, oraz panowie z AK Wałbrzych) dobra robota.
WIĘCEJ takich imprez we Wrocławiu!
Jest filmik z mojego przejazdu: TypeR
P.S. Photo by Terzo
poniedziałek, 16 listopada 2009
czwartek, 12 listopada 2009
Udało sie z zaciskiem :)
Jak pisałem wcześniej, pękł mi zacisk hamulcowy prawy przód. Szukałem szukałem i wreszcie znalazłem i dzisiaj już do mnie przyszedł. Jutro powinien TypeR być gotowy do niedzielnej walki w KJS Pożegnanie Sezonu.
Wiele rzeczy będzie zmienionych w przyszłym tygodniu:
1. Najważniejsze to amortyzatory przód
2. Nowe klocki hamulcowe Ferrodo DS 2500
3. Wywalona klima (kilka kilogramów mniej)
4. Zmiana oleju i filtra (oczywiście Motul 300 V Competition 15W 50)
5. Ustawienie geometrii (druga co ważności rzecz) pochylenie przód - 3 stopnie, tył zostaje jak jest -1 12'
6. Przełożenie Toyek na drugą stronę (lepszy bieżnik na zewn. opony) o ile nie będzie kolejek w wulkanizatorni.
7. Sprawdzenie na laptopie czy w czasie jazdy dalej jest problem z za wysoką temp. powietrza na dolocie (odpowiednią przejściówkę do nowych laptopów już mam).
8. Przymiarki (takie już konkretne, jeśli problem z temp. zostanie rozwiązany) do strojenia silnika.
9. Próba uszczelnienia układu kierowniczego (jest jakiś środek który może to załatwić a jak nie to regeneracja).
10. Wymiana szczotek w alternatorze (dzięki podłączeniu Autonica do laptopa wyszło takie coś)
11. Przetoczenie tarcz hamulcowych, bo troszkę biły (dlatego też pewnie pękł zacisk)
Jest tego sporo, choć w głównej mierze to rzeczy eksploatacyjne a nie jakiś tam mega upgrade samochodu. Najbardziej jestem ciekaw jak będzie się zachowywał TypeR na nowych amortyzatorach.
Na razie tyle
Pozdrawiam
poniedziałek, 9 listopada 2009
Efektywność kontra efektowność- ciąg dalszy rozważań co lepsze.
Wcześniej pisałem, że chcę jeździć bardziej efektownie niż efektywnie. Że jest większa frajda, widowiskowość i fun. I dalej dokładnie tak uważam... jednak w ostatnią Niedzielę spotkałem się z pewną opinią mojego dobrego kumpla (oczywiście właściciela Subaru :) ), która to dała mi sporo do myślenia. (przy okazji pozdrawiam Piotrka i powodzenia w Kielcach w zdobyciu III stopnia).
Jedno jest pewne- potrzebuję treningu aby jeździć lepiej. Mam na myśli taką jazdę widowiskową i szybką. Doskonale było to widać na zawodach na rakietowej. Raz to było po prostu za szybko i wyleciałem na trawę i tam się kręciłem (za dużo gazu) a drugi raz przesadziłem z ręcznym i też się obróciłem no i jeszcze dałem ciała na beczce, kompletnie 2 razy mi nie wyszła. A mogłem tych błędów nie popełnić gdybym jechał spokojniej troszkę i bez ręcznego i poślizgów (tak wiem widowiskowość takiego przejazdu mocno wówczas spada). I wówczas miałbym szanse na II miejsce a nie ledwo co III (i tak dzięki błędom konkurentów).
Do czego zmierzam
Otóż mój dobry znajomy (tak, tak, ten od Subaru :) ) powiedział abym widowiskową jazdę, poślizgi, ręczny itd. itp. ćwiczył na treningach a na zawodach jechał max na czas. Niby takie proste i oczywiste ale ja na to nie wpadłem.
Zauważyłem że jak ktoś na żywo widzi jak jadę widowiskowo to pomimo słabego czasu mogę być postrzegany bardzo pozytywnie (jak np. na ostatnich Niskich Łąkach). Jednak jeśli ktoś patrzy tylko na wyniki to widzi ze słabo pojechałem (jak np. moi rodzice itp.). Taki wizerunek nie za bardzo mi pomaga aby zdobyć pewien rozgłos, przez co szanse na znalezienie sponsora są dużo mniejsze.
Pozyskanie sponsora jest dla mnie w obecnej sytuacji priorytetem. Muszę więc budować swoją markę maksymalnie skutecznie a nic tak nie przyciąga sławy jak ZWYCIĘSTWA. Jak wspomniałem wcześniej fajnie było to widać na rakietowej: pierwszy przejazd widowiskowo lecz z wieloma błędami i duża strata ale następne 3 dużo lepsze bez grubych błędów i w ostateczności udało się wbić na podium.
Jeśli dzięki treningom dojdę do takiej pewności że nie będę robił głupich błędów aby widowiskowo pojechać to z pewnością będę tak jeździł w zawodach, póki co szaleństwa i ręczny zostawię sobie na treningi a na zawodach walczyć będę o zwycięstwa.
Wkrótce Type-R otrzyma sporo lepszych części i mam nadzieję że zacznę w końcu wygrywać. Nie oznacza to że nagle moje przejazdy będą nudne jak flaki z olejem. Jest wiele miejsc na różnych zawodach gdzie aby mieć dobry czas to trzeba np. podciąć się ręcznym itd.(nawroty, ciasne zakręty itp.) więc mimo wszystko widowiskowo na pewno będzie tylko nie za wszelką cenę i z jak najmniejszą stratą czasową.
Na treningach np. tak jak ostatnio z Marcinem od Type-R'a szaleństwa i zabawy nie było dość, nie było też presji wyniku tylko max nastawienie na widowiskowość (były 2 kamerki a materiały będą niebawem- mam nadzieję). I tak właśnie będę chciał robić.
Więc sponsorzy, strzeżcie się... NADCHODZĘ! :))))))))
Pozdrawiam
P.S. Zdjęcia dzięki fliper nx
Jedno jest pewne- potrzebuję treningu aby jeździć lepiej. Mam na myśli taką jazdę widowiskową i szybką. Doskonale było to widać na zawodach na rakietowej. Raz to było po prostu za szybko i wyleciałem na trawę i tam się kręciłem (za dużo gazu) a drugi raz przesadziłem z ręcznym i też się obróciłem no i jeszcze dałem ciała na beczce, kompletnie 2 razy mi nie wyszła. A mogłem tych błędów nie popełnić gdybym jechał spokojniej troszkę i bez ręcznego i poślizgów (tak wiem widowiskowość takiego przejazdu mocno wówczas spada). I wówczas miałbym szanse na II miejsce a nie ledwo co III (i tak dzięki błędom konkurentów).
Do czego zmierzam
Otóż mój dobry znajomy (tak, tak, ten od Subaru :) ) powiedział abym widowiskową jazdę, poślizgi, ręczny itd. itp. ćwiczył na treningach a na zawodach jechał max na czas. Niby takie proste i oczywiste ale ja na to nie wpadłem.
Zauważyłem że jak ktoś na żywo widzi jak jadę widowiskowo to pomimo słabego czasu mogę być postrzegany bardzo pozytywnie (jak np. na ostatnich Niskich Łąkach). Jednak jeśli ktoś patrzy tylko na wyniki to widzi ze słabo pojechałem (jak np. moi rodzice itp.). Taki wizerunek nie za bardzo mi pomaga aby zdobyć pewien rozgłos, przez co szanse na znalezienie sponsora są dużo mniejsze.
Pozyskanie sponsora jest dla mnie w obecnej sytuacji priorytetem. Muszę więc budować swoją markę maksymalnie skutecznie a nic tak nie przyciąga sławy jak ZWYCIĘSTWA. Jak wspomniałem wcześniej fajnie było to widać na rakietowej: pierwszy przejazd widowiskowo lecz z wieloma błędami i duża strata ale następne 3 dużo lepsze bez grubych błędów i w ostateczności udało się wbić na podium.
Jeśli dzięki treningom dojdę do takiej pewności że nie będę robił głupich błędów aby widowiskowo pojechać to z pewnością będę tak jeździł w zawodach, póki co szaleństwa i ręczny zostawię sobie na treningi a na zawodach walczyć będę o zwycięstwa.
Wkrótce Type-R otrzyma sporo lepszych części i mam nadzieję że zacznę w końcu wygrywać. Nie oznacza to że nagle moje przejazdy będą nudne jak flaki z olejem. Jest wiele miejsc na różnych zawodach gdzie aby mieć dobry czas to trzeba np. podciąć się ręcznym itd.(nawroty, ciasne zakręty itp.) więc mimo wszystko widowiskowo na pewno będzie tylko nie za wszelką cenę i z jak najmniejszą stratą czasową.
Na treningach np. tak jak ostatnio z Marcinem od Type-R'a szaleństwa i zabawy nie było dość, nie było też presji wyniku tylko max nastawienie na widowiskowość (były 2 kamerki a materiały będą niebawem- mam nadzieję). I tak właśnie będę chciał robić.
Więc sponsorzy, strzeżcie się... NADCHODZĘ! :))))))))
Pozdrawiam
P.S. Zdjęcia dzięki fliper nx
I znowu Rakietowa- tym razem bardziej dramatycznie.
Generalnie nie planowałem startu na Rakietowej lecz jakoś tak wcześniej się obudziłem i wstałem a że nie miałem jakiś konkretnych planów na spędzenie niedzieli to postanowiłem że jednak pojadę.
Ku mojemu zaskoczeniu były aż 4 przejazdy!!! Dwa razy po dwie próby. A wszystko przebiegało bardzo szybko i sprawnie (oprócz drobnego zamieszania z kolejnością startów), że nawet nie zdążyłem dłużej pogadać z kolegami bo już trzeba było jechać.
Odcinki były dosyć techniczne i miejscami szybkie. Pierwszą próbę zepsułem niestety i to dosyć mocno :(. Miałem dwa bączki, jeden na trawie drugi po zbyt mocnym ręcznym i jeszcze dwa słupki potrąciłem, więc strat na prawdę sporo.
Każdy następny odcinek jechałem już dużo lepiej i przebijałem się w tabeli na wyższe miejsca (momentami przegrywałem z Octavią 1.9 TDI :) - z całym szacunkiem dla Octavi i jej kierownika- przy okazji dzięki za przypomnienie ze była moja kolej na start).
Type-R sprawował się zaskakująco dobrze, o dziwo Subaru nie wyjeżdżał przodem aż tak bardzo jak np. na Niskich Łąkach i generalnie fajnie się kleił i miałem duży fun z jazdy. prawdopodobnie spory wpływ na to miała moja specjalna strategia doboru ciśnienia w oponach.
Logicznie rozumując jeśli przód wyjeżdża (podsterowność) to trzeba zrobić coś aby tył mniej trzymał wówczas powinien być bardziej nadsterowny i lepiej wchodzić w zakręty (Podsterowność- "największe zagrożenie dla ludzkości" :) ). Jest kilka sposobów aby to uzyskać, ja wybrałem najprostszy i najłatwiejszy do wdrożenia. Tył napompowałem na 2.5 bara a przód na 2.3, z tego co wiem to zazwyczaj robi się odwrotnie, przód jest bardziej dopompowany a ja zrobiłem odwrotnie i na prawdę było dobrze.
A teraz odnośnie małego dramatyzmu, no dobra przesadziłem z tym tytułem aby zwrócić większą uwagę czytelnika :) (chociaż był mały dramat w powrocie do domu, hamowałem tylko ręcznym). Do rzeczy:
Ostatni odcinek ostatnie hamowanie do mety stop i... nagle słyszę niegłośne lecz głuche, nie wróżące nic dobrego, bum. Podjechałem na parking i okazało się, że pękł zacisk hamulcowy z prawej strony z przodu. Pękł na uchu gdzie wchodzi śruba. Na szczęście stało się to przy mecie stop po 4 przejeździe a nie gdzieś na trasie i zawody ukończyłem (byłem przekonany że na IV miejscu lecz z nieoficjalnych informacji wynika że zdobyłem podium- III miejsce i II wśród Amatorów- bo taka klasyfikacja też była, wiec tym bardziej jestem zadowolony ze powróciłem po długiej podróży, przez pierwszy przejazd i udało się powalczyć i wskoczyć na podium).
Teraz czekają mnie szybkie poszukiwania zacisku coby zdążyć z wszystkim na KJS "Pożegnanie sezonu" który jest już za tydzień i to we Wrocku więc domowy rajd i trzeba by się pokazać a najlepiej wygrać :)
Muszę kończyć bo mam do wykonania kilka telefonów w sprawie zacisku.
Pozdrawiam
P.S. Photos by fliper nx i jakiś unknown
poniedziałek, 2 listopada 2009
Szaleństwo na Rakietowej
We wtorek byłem z Marcinem (posiadaczem takiego Type-R'a jak mój) i kilkoma osobami na Torze na ul. Rakietowej, obok lotniska.
Gdy tam jechałem padał deszcz ale przelotnie. Ku mojemu zaskoczeniu jak przyjechałem na miejsce było suchutko. Lecz po chwili zaczęło padać. Po prostu rewelacja. naszym planem było zrobienie sesji zdjęciowej i nakręcenie kilku filmików (były 2 kamerki, jedna z przyssawką na bocznej szybie).
Deszcz krótko padał ale zostawił sporo wody na torze. Warunki do szaleństw były idealne. Specjalnie do ślizgania się i fruwania bokami założyłem na tył juz mocno zużyte Potenzy RE 070 (pamiętają jeszcze srebrnego WRX-a :) ).
Pierwsze 30 minut to ciągłe bączki, wypadnięcia na trawę, bardziej bądź mniej kontrolowane poślizgi, obracało nas dosyć mocno. Po krótkiej naradzie doszliśmy do wniosku że spinamy dyfry i się zaczęło...
jeździliśmy i jeździliśmy jak szaleni z każdą minuta coraz lepiej i lepiej, pięknie pokonując bokami zakręty. Szczególnie dużo ćwiczyliśmy na dużym rondzie po którym przejechałem w ciągłym poślizgu 1,5 kółka! Ze spiętymi dyframi było łatwiej utrzymać samochód w ryzach bez ryzyka obrócenia i zrobienia bączka.
Moment w którym zaczyna wychodzić, jest niesamowity. Po kilkudziesięciu próbach już wiesz jak się zachowa samochód i lecisz w poślizgu z ogromnym bananem na twarzy. Wrażenia bezcenne.
Filmików jeszcze nie mam lecz na pewno będę miał i może skleję z nich coś ciekawego i zamieszczę tutaj linka. Póki co jest kilka zdjęć (pozdrawiam Mariusza i Kasię, dzięki za fotki):
Zdjęcia z Rakietowej
Pierwszą godzinę bawiliśmy się ile wlezie a drugą to już jeździliśmy trasę na czas (chociaż tutaj poślizgów nie brakowało). Inaczej jeździ się gdy nie masz wytyczonej trasy i robisz co chcesz gdzie chcesz a inaczej jak jest określony odcinek.
Cholernie dużo sie nauczyłem o moim samochodzie w takich warunkach. Mimo iż były to tylko 2 godziny treningu (i zabawy :) ) wyniosłem z tego jedna dużą lekcję. Na mokrym gdy w zakręcie Type-R zaczyna się składać bokiem (początkowo wpada w malutką podsterowność- dzięki łysym potenzom z tyłu- a potem dopiero nadsterowność) MUSISZ dać gaz!!! Musisz bo jak tego nie zrobisz to bączek murowany, a jak się to zrobi to co prawda nadsterowność może być nieco większa ale wówczas można nim sterować (kierownica i gaz) i nie obróci nas i nie wyleci się z zakrętu (no chyba ze przesadzi się z gazem). Dla wielu kto to czyta jest to oczywiste i ja też o tym wiedziałem ale spróbujcie sobie pojechać na tor po mokrym z dużą szybkością w zakręcie i przy składaniu się samochodu jeszcze dać gaz, bez treningu z pewnością bardzo niewielu ludziom się to od razu udawało. Trzeba pokonać strach i psychiczne opory, jak to zrobisz to przekonasz się ze wcale nie jest tak strasznie i potem próbujesz znowu i znowu (oczywiście kilka razy mi nie wyszło ale w końcu na tym polega trening).
Zdj. Obydwie Subaryny
Dobrze że mieliśmy takie warunki bo po suchym nie byłoby takiego funu i opony dostałyby mocniej po dupie. Rozmawialiśmy o tym z Marcinem (tym od Type-R'a) i stwierdziliśmy ze obaj sporo sie nauczyliśmy po tym jednym treningu a co dopiero by było gdybyśmy tak trenowali 3 razy w tygodniu po 2 godziny? Po miesiącu na pewno byśmy dużo lepiej jeździli. I tego właśnie w mojej obecnej sytuacji mi najbardziej brakuje- TRENINGU. Na zawodach raz ze jest zbyt mało jeżdżenia aby coś porządnie potrenować to w dodatku jak się walczy o czas to nie chce się ryzykować za bardzo bo można pogrzebać swoje szanse jak coś wyjdzie źle. Niestety takie treningi to pewien koszt na który chwilowo nie mogę sobie pozwolić (od czasu do czasu tak ale 3 razy w tygodniu to jeszcze nie) i przydałby się jakiś sponsor.
W najbliższym czasie pojawi sie kilka zmian w Imprezie. Nowe amory Kayaba AGX na przód, jak wyeliminuję check engine bo się świeci to będzie strojenie (nareszcie), do regeneracji mam jeszcze układ kierowniczy, bo cieknie z uszczelniaczy płyn, porządnie będzie zrobione przednie zawieszenie, geometria już nie powinna uciekać, wymiana oleju i filtra, wymiana płynu hamulcowego na MOTUL jak coś zostanie to świece i przewody hamulcowe w stalowym oplocie i moze tarcze hamulcowe na przód.
Na razie tyle
Pozdrawiam
P.S. Zdjęcia wykonane przez fliper nx
Gdy tam jechałem padał deszcz ale przelotnie. Ku mojemu zaskoczeniu jak przyjechałem na miejsce było suchutko. Lecz po chwili zaczęło padać. Po prostu rewelacja. naszym planem było zrobienie sesji zdjęciowej i nakręcenie kilku filmików (były 2 kamerki, jedna z przyssawką na bocznej szybie).
Deszcz krótko padał ale zostawił sporo wody na torze. Warunki do szaleństw były idealne. Specjalnie do ślizgania się i fruwania bokami założyłem na tył juz mocno zużyte Potenzy RE 070 (pamiętają jeszcze srebrnego WRX-a :) ).
Pierwsze 30 minut to ciągłe bączki, wypadnięcia na trawę, bardziej bądź mniej kontrolowane poślizgi, obracało nas dosyć mocno. Po krótkiej naradzie doszliśmy do wniosku że spinamy dyfry i się zaczęło...
jeździliśmy i jeździliśmy jak szaleni z każdą minuta coraz lepiej i lepiej, pięknie pokonując bokami zakręty. Szczególnie dużo ćwiczyliśmy na dużym rondzie po którym przejechałem w ciągłym poślizgu 1,5 kółka! Ze spiętymi dyframi było łatwiej utrzymać samochód w ryzach bez ryzyka obrócenia i zrobienia bączka.
Moment w którym zaczyna wychodzić, jest niesamowity. Po kilkudziesięciu próbach już wiesz jak się zachowa samochód i lecisz w poślizgu z ogromnym bananem na twarzy. Wrażenia bezcenne.
Filmików jeszcze nie mam lecz na pewno będę miał i może skleję z nich coś ciekawego i zamieszczę tutaj linka. Póki co jest kilka zdjęć (pozdrawiam Mariusza i Kasię, dzięki za fotki):
Zdjęcia z Rakietowej
Pierwszą godzinę bawiliśmy się ile wlezie a drugą to już jeździliśmy trasę na czas (chociaż tutaj poślizgów nie brakowało). Inaczej jeździ się gdy nie masz wytyczonej trasy i robisz co chcesz gdzie chcesz a inaczej jak jest określony odcinek.
Cholernie dużo sie nauczyłem o moim samochodzie w takich warunkach. Mimo iż były to tylko 2 godziny treningu (i zabawy :) ) wyniosłem z tego jedna dużą lekcję. Na mokrym gdy w zakręcie Type-R zaczyna się składać bokiem (początkowo wpada w malutką podsterowność- dzięki łysym potenzom z tyłu- a potem dopiero nadsterowność) MUSISZ dać gaz!!! Musisz bo jak tego nie zrobisz to bączek murowany, a jak się to zrobi to co prawda nadsterowność może być nieco większa ale wówczas można nim sterować (kierownica i gaz) i nie obróci nas i nie wyleci się z zakrętu (no chyba ze przesadzi się z gazem). Dla wielu kto to czyta jest to oczywiste i ja też o tym wiedziałem ale spróbujcie sobie pojechać na tor po mokrym z dużą szybkością w zakręcie i przy składaniu się samochodu jeszcze dać gaz, bez treningu z pewnością bardzo niewielu ludziom się to od razu udawało. Trzeba pokonać strach i psychiczne opory, jak to zrobisz to przekonasz się ze wcale nie jest tak strasznie i potem próbujesz znowu i znowu (oczywiście kilka razy mi nie wyszło ale w końcu na tym polega trening).
Zdj. Obydwie Subaryny
Dobrze że mieliśmy takie warunki bo po suchym nie byłoby takiego funu i opony dostałyby mocniej po dupie. Rozmawialiśmy o tym z Marcinem (tym od Type-R'a) i stwierdziliśmy ze obaj sporo sie nauczyliśmy po tym jednym treningu a co dopiero by było gdybyśmy tak trenowali 3 razy w tygodniu po 2 godziny? Po miesiącu na pewno byśmy dużo lepiej jeździli. I tego właśnie w mojej obecnej sytuacji mi najbardziej brakuje- TRENINGU. Na zawodach raz ze jest zbyt mało jeżdżenia aby coś porządnie potrenować to w dodatku jak się walczy o czas to nie chce się ryzykować za bardzo bo można pogrzebać swoje szanse jak coś wyjdzie źle. Niestety takie treningi to pewien koszt na który chwilowo nie mogę sobie pozwolić (od czasu do czasu tak ale 3 razy w tygodniu to jeszcze nie) i przydałby się jakiś sponsor.
W najbliższym czasie pojawi sie kilka zmian w Imprezie. Nowe amory Kayaba AGX na przód, jak wyeliminuję check engine bo się świeci to będzie strojenie (nareszcie), do regeneracji mam jeszcze układ kierowniczy, bo cieknie z uszczelniaczy płyn, porządnie będzie zrobione przednie zawieszenie, geometria już nie powinna uciekać, wymiana oleju i filtra, wymiana płynu hamulcowego na MOTUL jak coś zostanie to świece i przewody hamulcowe w stalowym oplocie i moze tarcze hamulcowe na przód.
Na razie tyle
Pozdrawiam
P.S. Zdjęcia wykonane przez fliper nx
niedziela, 25 października 2009
4 bączki i świetna zabawa na NLC 2009
Niskie Łąki Cup- X eliminacja.
Jak napisałem tak zrobiłem (chociaż po drodze padł pomysł jednak na jazdę na czas ale ostatecznie była zabawa z jazdą na czas).
Co prawda nie wszystkie zakręty leciałem bokiem ale zabawę miałem przednią. Szczególnie podobał mi się pierwszy przejazd. Miałem jednego bączka na dużym rondzie i...
...i jednego tuż przy mecie (filmik wkrótce). Po tym drugim stałem tyłem do mety (około 15 metrów) i po zatrzymaniu (wcześniej to stoczyłem ostrą walkę- była jedna mega ryba i dwie malutkie :) ) wbiłem szybciutko wsteczny i coby nie tracić czasu na nawracanie tak wjechałem na metę! Ku mojemu miłemu zaskoczeniu wywołało to duży aplauz braw wśród licznie zgromadzonej publiczności- wiec osiągnąłem zamierzany efekt i plan zrealizowałem w 110%. Pobawiłem się latając bokami a przy okazji zgarnąłem, jak to powiedział jeden z moich znajomych: "owację na stojąco" :)))))))
Drugi przejazd to było połączenie funu (jazda bokami na połowie zakrętów) z jazdą na czas, czyli nie bawiłem się w drift tylko tam gdzie uważałem że złożenie się bokiem będzie ok i straty nie będą duże to wchodziłem na ręcznym a kilka zakrętów gdzie wejście poślizgiem nic nie dawało jechałem na okrągło na "lewej" nodze i muszę przyznać że kilka razy na prawdę fajnie mi wyszło, czułem że jadę dobrze. Wiec widowiskowo i na czas.
Zaliczyłem w sumie 4 bączki w dwóch przejazdach. 3 na dużym rondzie i jeden przed metą. muszę jeszcze poćwiczyć bo nie lubię bączków bo za widowiskowe nie są a czasu zabierają strasznie dużo. Nawet jak spiąłem dyfry na 2 to majtało tyłem jak w BMW :)
Ogólnie dzisiejsza niedziela na Niskich podobała mi się. Co prawda czekanie 2,5 godziny nie jest najfajniejszą rzeczą ale rozmowa z kumplem posiadającym takiego samego Type-R'a jak mój (tylko troszkę młodszego) skutecznie zabiła nudę związaną z czekaniem na drugi przejazd (przy okazji pozdrawiam serdecznie Marcina, który jest specjalistą w strojeniu Irlandzkich tramwajów :) no i znowu mnie dzisiaj objechał).
Mamy w planie z Marcinem zrobienie wspólnej sesji zdjęciowo-nagraniowej i jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli to wkrótce zamieszczę nasze wypociny.
Pozdrawiam
P.S. Dochodzą do mnie informacje że już kilka osób czyta mojego bloga i są o nim pozytywne komentarze więc postaram się opisywać szybko wszystko to co ciekawego wydarzyło się w świecie amatorskiego upalania w których brałem udział.
środa, 21 października 2009
Tym razem troszkę bardziej filozoficznie
Zastanawiam się czasami nad przyszłością, tą dalszą ale tą bliższą też...
Ustalam sobie w myślach (i nie tylko), gdzie chciałbym być,co chciałbym osiągnąć, jak, kiedy (pewnie wszyscy tak robią więc to nic odkrywczego). Oglądam różne inspirujące filmy (te z fajnymi efektami specjalnymi też :) ), czasem przeczytam jakąś książkę...
Dobra do rzeczy!
Czy w Rajdach chodzi o wygraną? Czy najważniejsze jest wygranie rajdu ,zdobycie jakiegoś tam mistrza (Świata, Europy, Polski, Okręgu). Jak pewnie zauważyliście często przewijają się w moich poprzednich wypowiedziach sentencje: "blisko zwycięstwa, prawie się udało, następnym razem wygram, będę lepiej przygotowany i wygram, mój cel to pierwsze miejsce, chciałbym w końcu wygrać".
Teraz dopiero zdałem sobie sprawę ile tego jest. I nie podoba mi się to.
Wiadomo że fajnie jest wygrywać ale...
... no właśnie jest ale. Wygrywać tak ale w jakim stylu. Na asfaltowych nawierzchniach (jak np. Niskie Łąki) jazda na "okrągło" i płynnie i bez błędów zazwyczaj daje dobry wynik i często zwycięstwo (ktoś to lata pełnymi bokami na każdym winklu nie ma szans na dobry wynik- przetestowałem). Jechałem na okrągło większość eliminacji i czasami udało się wskoczyć na podium. I miło wspominam te chwile patrząc na pucharki itp.
Jednak jak przypomnę sobie przejazdy, kiedy już nie miałem szans na dobry wynik, gdzie na każdym zakręcie leciałem bardziej bądź mniej kontrolowanym poślizgiem, jak Type-R składał się raz na jedną raz na druga stronę, jak w pewnym momencie przesadziłem i strzeliłem bączka (w sensie rajdowym oczywiście :) ), jak sobie przypominam te momenty to aż dostaje wypieków, serce mocniej mi bije, uśmiech sam pojawia się na twarzy i mówię do siebie w myślach: "Ale było zajebiście!"
I właśnie te chwile najfajniej wspominam. Więc po co się tak ścieram aby wygrać skoro nawet w połowie po pewnym czasie nie będę miał z tego tak wielkiej satysfakcji jak po na prawdę super fajnej szalonej jeździe bokami.
Generalnie zauważyłem że rajdy (asfaltowe oczywiście) mocno na przestrzeni dekady straciły na widowiskowości, większość jeździ tylko na czas (technika tez poszła do przodu). Kiedyś rajd to był prawdziwy SHOW! teraz jest już z tym gorzej. Chciałbym jeździć tak aby robić show i świetnie się przy tym bawić, oczywiście rozwijać umiejętności i aby ...
... wygrywać! Tak wygrywać bo uważam że bardzo efektowna jazda, robienie przy tym wielkiego show i jeszcze wygranie, o to w tym wszystkim chodzi. Samo wygranie to nic jeśli to zrobisz w nudny sposób. Musi być fun!
Od następnych Niskich Łąk (X edycja 25.10.2009) postaram się tak właśnie jechać. Czy mi się uda to nie wiem ale będę jechał bokami i to najszybciej jak tylko będę mógł i na ile się odważę. Stawiam efektowność nad efektywnością ,nawet jeśli nie wygram to będę się przy tym dobrze bawił, kibicom też pewnie bardziej się to spodoba, może jakiemuś sponsorowi się spodoba i dzięki temu będę miał większe możliwości do rozwoju.
Więc:
"Bokiem albo wcale" i "Bokiem do przodu" i max fun i max atak.
Pozdrawiam i zapraszam na Niskie Łąki
poniedziałek, 12 października 2009
Niskie Łąki Cup 2009 odsłona IX
Zająłem III miejsce. Do zwycięstwa na prawdę nie dużo brakowało, tym bardziej że po pierwszym przejeździe prowadziłem! Z tego co pamiętam to jeszcze nigdy nie prowadziłem po pierwszym przejeździe więc jestem zadowolony choćby z tego. Drugi przejazd jechaliśmy po bardziej śliskiej nawierzchni niż pierwszy. W obu przypadkach wcześniej spadł deszcz lecz za drugim razem było już zimniej i tor tak szybko już nie przesychał. W drugim przejeździe jechało mi się już dużo gorzej, strasznie wypluwało mi przód. i tak byłem zaskoczony że Toyki na mokrych partiach i po syfie trzymają w miarę dobrze.
Ogólnie to troszkę jestem zawiedziony swoją jazdą (chodzi o drugi przejazd) bo w końcu miałem realnie duże szanse na wygraną lecz znów się nie udało. Nie poddaję się i dalej będę walczył.
Kolejne zawody i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że 2 przejazdy po prawie 3 minuty w ciągu całego dnia oraz prędkości max 100 km/h (przez chwilkę) to nie dla mnie. KJS-y są o tyle lepsze że się nie czeka tyle na swoją kolej tylko cały czas się jedzie. Lecz jazdy na czas w tych "kajtkach" też jest malutko. I dlatego jak najszybciej chciałbym startować w takich prawdziwych rajdach (Kamionki- chociaż tam aż tak dużo kilometrów oesowych nie ma, czy w końcu Czechy gdzie na amatorskim rajdzie jeździ się np. 115 kilometrów oesowych!!!), zrobić klatkę, strojenie i zawiechę i kilka pierdółek i ogień!
poniedziałek, 28 września 2009
... i geometrię szlag trafił!
Wielkie brawa dla organizatorów za KJS Bystrzyca Kłodzka. Na prawdę dobrze przygotowany KJS (tylko te badania kontrolne, dlaczego aż tak długo?). Odcinki bardzo mi się podobały. Szczególnie jeden- Artmark (co prawda okazał się dla nas pechowy lecz był super). Nawierzchnia betonowa z dużą ilością syfu, nawroty, ogólnie fruwaliśmy tam bokami i mega efektownie, fun był niesamowity.
Niestety po pierwszej pętli po "OS" Artmark musieliśmy wycofać się z zawodów na skutek awarii. Okazało się że w lewym tylnym kole poluzowała się jedna ze śrub odpowiedzialna za prawidłowe pochylenie koła (- 1'12") i wyszedł taki negatyw że opona wewnętrzną krawędzią tarła o obudowę amortyzatora i dosłownie zjadło ją momentalnie. Niestety nie można było tak jechać. Z ogromną pomocą mojego pilota udało się jakoś to wszystko zgrać do kupy aby wrócić na kołach do domu. I od razy wielkie podziękowania dla Stricte za pożyczenie podnośnika i kluczy do kół (uratowałeś mi chłopie życie).
Trochę szkoda tej awarii bo mielibyśmy murowane pierwsze miejsce w klasie (z kolegami wygrywaliśmy 0d 2 do 12 sekund na każdej próbie) więc przewagę wypracowaliśmy sporą. Nie wiem jak pozostali lecz myślę że na zwycięstwo w generalce mieliśmy duuuuże szanse. Niestety taki jest ten sport. Następnym razem będziemy lepiej przygotowani i wygramy!
Ot co!
sobota, 26 września 2009
KJS Bystrzycka Jesień
Dawno nic nie pisałem a to dlatego że niewiele się działo. W międzyczasie byłem na Niskich Łąkach i był to po prostu dramat, przynajmniej pierwszy przejazd. Type-R w ogóle nie wchodził w zakręty, takiej podsterowności to jeszcze nigdy, NIGDY nie miałem!
Początkowo myślałem że to wina opon (po Tychach mogły się przegrzać), jednak Juzio (mój pilot) twierdził że na pewno nie to i ... miał rację. Wczoraj byłem na sprawdzeniu geometrii i okazało się że prawy przód jest na +0,06 a lewy przód na -2,06!!! Dlatego Subaru nie skręcał, na szczęście wszystko mam teraz dobrze ustawione i Impreza śmiga jak szalona.
I oczywiście, tak jak zawsze, podchodzę z dużym optymizmem do jutrzejszego KJS-u w Bystrzycy Kłodzkiej, czyli chcę to wygrać. Muszę się bardzo mocno skupić aby nie popełnić błędów (opony, słupki i szczególnie dobry przejazd trasy coby taryfy nie załapać) bo już 2 KJS-y przegrałem w generalce z powodu błędów a tak to byłbym pierwszy.
Mam tylko nadzieję że odcinki nie będą dziurawe i że będzie prędkość i duży fun i bez mega pachołkolandii organizacyjnie bez zastrzeżeń.
Więc pełnym butem, dzida z łychą i ogniem na tłokach i marchewą w wydechu, jadę zdobywać Bystrzycę (a jak!).
środa, 9 września 2009
Nieco brutalne zderzenie z rzeczywistością
No i po VII Eliminacji Mistrzostw Tychów i 4 Impreza & Evo Rallysprincie. Nie myślałem że tor Fiata jest taki duży. Przekonałem się że do zawodowców to mam jeszcze dosyć duży (bardzo delikatnie mówiąc) dystans, do lokalnych amatorów upalaczy też spory. Jednym słowem dosyć brutalnie zostałem ustawiony w szeregu na swoim miejscu i jest to miejsce w połowie stawki niestety. O zwycięstwie to mogłem tylko pomarzyć, tak chłopaki jeździli.
Ale to nic nie szkodzi, najwyżej wygram dopiero za rok :) Szokiem dla mnie był poziom przygotowanych aut, no takie fury że szok i tyle kasy w nie włożone że jeszcze większy szok. Wrocław to przedszkole w porównaniu do Śląska, Krakowa jeśli chodzi o przygotowanie samochodów. Nawet maluchy i cieniasy były tak doinwestowane a ludzie w nich tak zasuwali, brak słów.
O ile w sobotę mistrzostwa Tychów potraktowałem bardziej jako trening i zapoznanie z torem (chociaż wygrać chciałem) to w niedzielę była już pełna bomba (raz to nawet mega pełna bomba, skutek- wylecieliśmy na pobocze, trawę i ziemię przy takiej prędkości że myślałem że wbijemy sie w barierkę, na szczęście tylko syfu dużo dostało się w koło i zgasiłem silnik więc strata była spora).
Ogólnie cały weekend był pełen mega wrażeń i emocji. Nigdy wcześniej nie jeździłem po torach z taka prędkością, opóźnione dohamowania ze 140 do 30 do szykany, niesamowite emocje i radość gdy zaczyna wychodzić i pokonanie tego strachu, coś nieprawdopodobnego.
W niedzielę byliśmy w generalce na 43 miejscu a w klasie na IV z 3 sekundami straty do podium! Szkoda ze nie udało się wskoczyć na III miejsce. Opona, zwiedzanie i kilkanaście innych błędów spowodowały że mieliśmy nie najlepsze miejsca.
Frycowe zapłaciłem, tor poznałem (podobał mi się bardzo, bardzo różnorodny ale zabójca opon!), na hopie oderwaliśmy się od ziemi :) Więc ogólnie było fajnie chociaż została nutka zawodu że taki wynik a nie lepszy.
Wyszła też sprawa strojenia Type-R'a (który to już raz) o ile na Rakietowej, na Niskich czy na KJS-ach nie było to aż tak odczuwalne, tak tutaj przy prędkościach grubo ponad 100 km/h przerywanie, strzały w Subaru dosyć mocno dawało znać o sobie i dynamika nie była taka jak być powinna. Potrzebuję strojenia na ten tychmiast. Nawet kosztem startów w innych zawodach.
Za rok następne zawody z 4turbo i będę już lepiej przygotowany.
Filmiki gdzie jestem:
1
2
Ale to nic nie szkodzi, najwyżej wygram dopiero za rok :) Szokiem dla mnie był poziom przygotowanych aut, no takie fury że szok i tyle kasy w nie włożone że jeszcze większy szok. Wrocław to przedszkole w porównaniu do Śląska, Krakowa jeśli chodzi o przygotowanie samochodów. Nawet maluchy i cieniasy były tak doinwestowane a ludzie w nich tak zasuwali, brak słów.
O ile w sobotę mistrzostwa Tychów potraktowałem bardziej jako trening i zapoznanie z torem (chociaż wygrać chciałem) to w niedzielę była już pełna bomba (raz to nawet mega pełna bomba, skutek- wylecieliśmy na pobocze, trawę i ziemię przy takiej prędkości że myślałem że wbijemy sie w barierkę, na szczęście tylko syfu dużo dostało się w koło i zgasiłem silnik więc strata była spora).
Ogólnie cały weekend był pełen mega wrażeń i emocji. Nigdy wcześniej nie jeździłem po torach z taka prędkością, opóźnione dohamowania ze 140 do 30 do szykany, niesamowite emocje i radość gdy zaczyna wychodzić i pokonanie tego strachu, coś nieprawdopodobnego.
W niedzielę byliśmy w generalce na 43 miejscu a w klasie na IV z 3 sekundami straty do podium! Szkoda ze nie udało się wskoczyć na III miejsce. Opona, zwiedzanie i kilkanaście innych błędów spowodowały że mieliśmy nie najlepsze miejsca.
Frycowe zapłaciłem, tor poznałem (podobał mi się bardzo, bardzo różnorodny ale zabójca opon!), na hopie oderwaliśmy się od ziemi :) Więc ogólnie było fajnie chociaż została nutka zawodu że taki wynik a nie lepszy.
Wyszła też sprawa strojenia Type-R'a (który to już raz) o ile na Rakietowej, na Niskich czy na KJS-ach nie było to aż tak odczuwalne, tak tutaj przy prędkościach grubo ponad 100 km/h przerywanie, strzały w Subaru dosyć mocno dawało znać o sobie i dynamika nie była taka jak być powinna. Potrzebuję strojenia na ten tychmiast. Nawet kosztem startów w innych zawodach.
Za rok następne zawody z 4turbo i będę już lepiej przygotowany.
Filmiki gdzie jestem:
1
2
sobota, 5 września 2009
Ale zapierdala
Zazwyczaj staram się unikać wulgaryzmów w słowie pisanym lecz nie znalazłem lepszego określenia na obecnie zaistniałą sytuację z moim niesamowitym Subaru Impreza Type-R. Sprzęgło jest założone (jest brutalne i bardziej hardcorowe od poprzedniego) i po eliminacji jeszcze kilku problemów z tym związanych (tutaj WIELKIE podziękowania dla Jarka, Marcina i Bartka, że zdążyli na czas wszystko złożyć i wyeliminować ważną usterkę), Type-R jeździ teraz na prawdę szybko. Nie mam żadnego porównania do poprzedniego sprzęgła lecz wrażenia są dużo większe niż wcześniej. I jakby tak mniej się dławił i przerywał gdy ciągnę go wysoko z butem w podłodze (po strojeniu silnika już wszystko będzie dobrze).
Dlatego podchodzę do moich występów w ten weekend na Śląsku na torze Fiata w Tychach z bardzo dużym optymizmem i naprawdę ogromną chęcią wygrania Mistrzostw Tychów w sobotę i Impreza & Evo Rallysprint w niedzielę.
Za niecałą godzinę wyjeżdżam, Subaru dostojnie przybędzie na Śląsk na piedestale zwanym lawetą :) Nie wiadomo do końca jak z pogodą. Ponoć sobota mokro a niedziela sucho. Wolałbym obydwa dni mokro, wówczas te jeszcze większe potwory co mają po 400 KM i więcej nie wykorzystałyby tej mocy w jeździe po mokrym. Zobaczymy. Trzymajcie kciuki i ogień na tłoki!
Dlatego podchodzę do moich występów w ten weekend na Śląsku na torze Fiata w Tychach z bardzo dużym optymizmem i naprawdę ogromną chęcią wygrania Mistrzostw Tychów w sobotę i Impreza & Evo Rallysprint w niedzielę.
Za niecałą godzinę wyjeżdżam, Subaru dostojnie przybędzie na Śląsk na piedestale zwanym lawetą :) Nie wiadomo do końca jak z pogodą. Ponoć sobota mokro a niedziela sucho. Wolałbym obydwa dni mokro, wówczas te jeszcze większe potwory co mają po 400 KM i więcej nie wykorzystałyby tej mocy w jeździe po mokrym. Zobaczymy. Trzymajcie kciuki i ogień na tłoki!
piątek, 28 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)