RSMW- Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Wałbrzycha
Oto jak jechałem: Filmik
Filmik 2
Wygrałem klasę V, miałem II miejsce w generalce (klasę Gość nie bierze się pod uwagę) i zdobyłem tytuł Mistrza Wałbrzycha i jestem mega zadowolony.
Był to najbardziej widowiskowy KJS w jakich brałem udział. Po pierwszym odcinku byłem lekko przygaszony. Subaru w ogóle nie skręcał, często musiałem podcinać się ręcznym i prawie zwalniałem do zera a to dlatego że nawierzchnia była totalnie inna niż się spodziewałem. Na OS1 było bardzo dużo szutru, tylko miejscami były płyty betonowe względnie bez syfu. Musiałem bardzo wcześnie hamować do zakrętów by się zmieścić. Sprawę mocno utrudniały mi opony. Jechałem na slickowatej (z uwagi na brak już jakiegokolwiek bieżnika) Toyo R888 i na prawdę w kilku miejscach myślałem że w najlepszym wypadku przywalę w coś. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca ale musiałem jechać bardzo ostrożnie.
Natomiast OS 2 i OS3 to była czysta poezja. Na tych próbach było najwięcej kibiców (a wiało tak konkretnie i zimnawo było) i próby już nie miały tyle szutru tylko beton i trochę syfu (nie licząc kawałka odcinka po ziemi) i tutaj to już dawałem ostro w palnik. Reakcje kibiców były niesamowite na moją jazdę. Latałem po odcinku bokami jak szalony, nawet padło określenie "jak odkurzacz". Co ciekawe nie nastawiałem się jakoś aby jeździć pod publikę lecz w wielu miejscach po prostu grzechem byłoby nie polecieć bokiem tym bardziej że jednak trochę syfu nadal było i musiałem skaładac TypeR-a aby szybko wejść w zakręt.
Ten samochód z każdym rajdem zaskakuje mnie coraz bardziej. Jeśli było miejsce to rzucałem go w zakręt aby następnie pięknym slajdem przejść ogniem daną partię i to z pełną kontrolą (no może prawie pełną). Wrażenie jest piorunujące. Taki fun jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem na KJS-ie. Co ciekawe jechałem slajdami lecz czasy miałem na prawdę dobre, wygrałem klasę i II w generalce (tylko dlatego drugi bo 2 razy potrąciłem oponę czyli 10 sek. kary a pierwsze miejsce w generalce przegraliśmy o 6 sekund!).
Lecz nie jestem z tego powodu jakiś rozczarowany. Można było jechać spokojniej bardziej na okrągło, rozważniej ale wówczas nie miałbym aż takiej satysfakcji i zabawy z jazdy bardzo szybkiej i zarówno bardzo widowiskowej.
Asfalty są fajne, przyczepność prędkość lecz szutry i takie warunki jak w Wałbrzychu to jest to co ja i mój samochód kochamy najbardziej. Prędkość i widowiskowość i mega banan na twarzy :) .
Wielkie podziękowania dla Tomka Jarusa, mojego pilota. Był to jego pierwszy raz na KJS-ie. Najważniejsze- nie bał się i w mig załapał o co chodzi z książką drogową i wypełnianiem karty. Nie wspomnę o atmosferze w samochodzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz