sobota, 9 stycznia 2010

Zima 4 buty dccd i ... dupa.

Przyjechał niedawno do mnie znajomy i namówił mnie aby przetrzeć taka fajną polną drogę z fajnymi zakrętami bez rowów, równą gdzie można na prawdę fajnie polatać.

Jechał tam wcześniej z kolegą z samochodem na przód napędem na łańcuchach lecz w pewnym momencie łańcuch chyba im spadł i ugrzęźli. Po założeniu wyjechali i przyjechali do mnie.

Początkowo nie chciałem bo myślałem że chcą latać po normalnej publicznej drodze (drzewa rowy i bez klatki to tak nie za bardzo mi się to widzi) a na tego typu rzeczy to się nie piszę, ktoś mi wyjedzie albo wpadnę do rowu (i powiedzenie jak się nie wywrócisz to się nie nauczysz tak nie bardzo mi tutaj się widzi, lepiej jednak na torze jak Rakietowa czy na Niskich łąkach- przynajmniej nie zdemoluję Czarnej Bestii).

Jednak od słowa do słowa wytłumaczyli o co chodzi, że polna boczna droga do Nikąd i bez rowów i tylko kilka drzew że jeden taki fajny długi zakręt co go można na sporej prędkości bokiem przejść. No i że to bardzo blisko mnie wiec nie musiałem nie wiadomo gdzie jechać.

Powiedziałem OK jedziemy.

Dojechaliśmy na miejsce a blisko to było i ogień przez nieodśnieżoną polną dróżkę z troszkę tylko nawianymi zaspami. Lecimy spokojnie aby wybadac teren po śladach z ich poprzedniego przejazdu i zbliżamy się do tego momentu gdzie się oni przód napędem zatrzymali więc but i ogień i pięknie szedł Type-R... przez następne 10 metrów!

Potem dupa!

Zawiesiłem się i było po ptokach. Poległem w boju i nawet DCCD nie pomógł (koła były w powietrzu to dlatego). I poczułem dodatkowo co znaczy nie mieć szpery z przodu. Teraz to zwielokrotnię wysiłki aby coś takiego zamontować bo to inna bajka jest wtedy (chociaż nawet z tą szperą to byśmy nie dali rady).

Kolega poleciał po łopatę i przyjechał jeszcze Pan na takim czymś quado podobnym i urwaliśmy 2 liny ale wyrwał mnie ze śniegu (oczywiście gorąco pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję) a kolega pomachał jeszcze łopatą i jak tylko Czarna Bestia (wówczas to biała :) ) osiadła już na kołach to nieziemski napęd Symetric AWD (w Subarakach taki jest) + DCCD bez problemów już dawał sobie radę aby samemu jechać i można było wrócić którędy przyjechaliśmy.

Przy okazji pomogłem jeszcze jednemu koledze z jego terenówką tył napęd wyjechać bo były drobne problemy.

A teraz najlepsze!

Jak tak walczyliśmy początkowo z moją Imprezą a potem z terenówką to w międzyczasie przyjechał pług, lecz nie odśnieżał trasy (kto by polną drogę na pola odśnieżał) tylko chyba przejeżdżał i byliśmy w szoku jak koło nas sobie przejechał jak by w ogóle śniegu nie było!

W każdym bądź razie jechał tak jechał i nagle...

... zatrzymał się i nie mógł jechać dalej bo się zakopał i to dokładnie w tym samym miejscu co ja!!!

Takie właśnie jest SUBARU! Lepszy od pługa nie jest lecz gorszy też nie! A jak!

Jak załatwię sobie taki pług na przód to będę mógł drogi odśnieżać :)))))))

Mimo iż za bardzo nie pojeździliśmy to fajnie było :)

Jutro Niskie Łąki a śniegu mnóstwo, będzie pięknie :) (chyba się znów powtarzam, trudno! :) )

Pozdrawiam

1 komentarz:

Dołącz do Nas na Facebooku