czwartek, 21 stycznia 2010

Na cholerę nam sponsorzy?

Kto jest Twoim idolem rajdowym?

Moim- Petter Solberg. Duży wpływ na to z pewnością ma fakt iż jeździł w zespole fabrycznym Subaru i że zdobył z Subaru Mistrzostwo Świata lecz nie tylko dlatego. Solberg jest bardzo medialny, świetnie potrafi się sprzedać. Potrafi zrobić naprawdę świetne show i nikt tak jak on nie potrafi się cieszyć ze zwycięstwa. Zaraża ludzi prawdziwym entuzjazmem i bardzo mi się to podoba.

Jednak prawdziwym wzorem do naśladowania jest dla mnie Michał Sołowow. Realizuje swoja pasję mając w dupie sponsorów. Tak tak oczywiście, bo go na to stać. I bardzo dobrze że go stać lecz kiedyś był zwykłym człowiekiem i osiągnął wiele i teraz może realizować swoje pasje i marzenia.

Dlaczego o tym piszę. Bardzo chciałbym się rozwijać i startować w prawdziwych rajdach. Jednak do tego potrzebne są pieniądze a kwota 2 000 PLN już tutaj nie wystarczy (do KJS-w, rally sprintów, pojeżdżawek to tak, pisałem o tym w poprzednim poście) jednak chcę wygrywać przy możliwie widowiskowej jeździe Type-R’em. Inne auto nie wchodzi w grę, tylko mój Type-R moja „Czarna Bestia”!

I wymyśliłem sobie kiedyś że znajdę sponsora i że będzie pięknie itd. I w końcu go nie znalazłem :). Wysyłałem oferty do firm, rozmawiałem ze znajomymi. Ktoś mi opowiadał że dostaje 200, 300 PLN na start (dobre i to ale na co mi takie grosze gdy chcę jeździć w prawdziwych rajdach a nie KJS-ach).

Nawet jeśli znalazłbym firmę która chciałaby wyłożyć jakąś większą kasę to trzeba się liczyć z tym że dzisiaj tą firmę mam a jutro już jej mogę nie mieć. I co wtedy, znowu szukam następnej i tak ciągle i ciągle? A w między czasie bym startował albo i nie i miałbym tylko takie myśli: czy uda mi się przed następnym rajdem załatwić sponsora? Bez sensu!

Dlatego powiedziałem BASTA. Nie mam już zamiaru pisać do firm (dobrze że mamy Internet) czując się prawie jak żebrak, sugerując współpracę a tak na prawdę prosząc o wsparcie finansowe. Koniec z tym. Chcę być panem własnego losu i mam zamiar być swoim sponsorem jak Michał Sołowow i by nie przejmować się tym czy mnie stać na rajdowanie czy nie. Będę robił to co uwielbiam. A najlepsze jest to że niedawno ta machina ruszyła i są spore szanse ze się uda. A nawet jeśli się nie uda to wymyślę coś innego aż w końcu będzie tak jak chcę.

Kilka osób już mnie pytało co to jest, zaoferowali nawet chęć pomocy za co bardzo dziękuję. Jednak na tym etapie to jest jeszcze trochę za wcześnie. Napiszę o tym mam nadzieję nie długo bądź sami zobaczycie na mojej „Czarnej Bestii”. Gdy mi się uda będzie po prostu pięknie.

Pozdrawiam

Tomek Śliwa

2 komentarze:

  1. Mam dokładnie taki sam cel... połączyć sukcesy zawodowe ze sportowymi i mieć wszystkich w d... Trzymam kciuki:) Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. W skrócie dokładnie o to mi chodzi :) Również trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń

Dołącz do Nas na Facebooku