Dzisiaj moja Czarna Bestyia przeszłą drobną kurację czyszczącą, przy okazji będąc obiektem eksperymentalnym.
Chodzi o pozbycie się mat bitumicznych, wygłuszających, czy jak tam jeszcze się nazywających. Jest to to coś co znajduje się pod wykładziną (jeśli auto takową posiada bo Type-R już dawno tego nie ma), przylepione bezpośrednio do blachy.
W samochodach rajdowych ściąga się te maty głównie z dwóch powodów:
1. Redukcja masy, takie cuś czasami wazy na prawdę sporo.
2. W samochodzie rajdowym w środku nie może być palnych rzeczy a taka mata to pewnie pięknie się pali.
3. Ładniej wygląda środek samochodu szczególnie gdy pomalowany jest jeszcze specjalną farbą zabezpieczającą.
Ci z Was którzy podjęli decyzje o pozbyciu się tych mat bitumicznych, do dziś z całą pewnością przeklinają tamten dzień. Też tak miałem. Robiłem tak w moim rajdowym Fiacie 125P (ah! stare dobre czasy), używałem do tego palnika i szpachelki a potem wiertarka z końcówką drucianą i jazda! Nigdy w życiu się tyle nie nakląłem a zajęło mi to 5 dni
W sumie 3 dni ale musiałem sobie zrobić 2 dni wolnego bo już nie dawałem rady kląć :)!
Jednak dzięki temu co wydarzyło się dzisiaj tamte czasy już nie nadejdą. Okazało się że suchy lód podany pod wysokim ciśnieniem daje radę macie bitumicznej. Moje bitumy mają już sporo lat i w wielu miejscach były popękane i te po zadziałaniu suchym lodem odeszły w oka mgnieniu dosłownie. W nogach pasażera jest mata nie ruszona w ogóle - brak pęknięć itp. - i w tym miejscu suchy lód podany pod ciśnieniem już tak łatwo nie usuwał mat bitumicznych lecz zrobił świetną robotę.
Zmroził powierzchnię bitumiczną do około -80 stopni (tak działa suchy lód, nie ma fazy ciekłej tylko zachodzi sublimacja czyli z ciała stałego od razu przechodzi w stan lotny rozprężając się przy tym ponad 800-krotnie, dowiedziałem się tego od Panów którzy się w tym specjalizują i robili u mnie eksperyment). Dzięki temu zmrożeniu powierzchni bardzo łatwo już taką matę bitumiczną oderwać dosłownie całymi płatami. Łamie się po potraktowaniu młotkiem i można ręką ją oderwać i nie zostają żadne kawałki.
Oto jak wyglądała podłoga przed potraktowaniem suchym lodem pod ciśnieniem:
A tak wyglądała po oczyszczeniu suchym lodem:
Cała robota trwała mniej niż 5 minut.
Jeszcze jedno zdjęcie PRZED:
oraz PO:
Z uwagi że był to tylko test i sprawdzenie czy suchy lód pod ciśnieniem da radę, czyszczenie trwało aż do wyczerpania zapasu suchego lodu, dlatego w kilku miejscach mata bitumiczna pozostała. Była więc to tylko próbka możliwości wykorzystania suchego lodu.
Jak dla mnie efekt jest bardzo dobry, nigdy więcej palnika i szpachelki i wiertarki! Koszty takiego zabiegu też nie są ogromne a wg mnie warte swej ceny. W godzinę dwie osoby dadzą radę oczyścić całe przygotowane wnętrze samochodu, zgadza się w jedną godzinę! Za całość nie powinno się zapłacić więcej niż 300 PLN (tyle kosztuje roboczogodzina) z dojazdem (trzeba mięć tylko dostęp do sprężonego powietrza) więc uważam to za na prawdę dobrą cenę.
Póki co jeszcze nie montuję klatki bezpieczeństwa w Subaru. Jednak jak tylko będę już mógł to od razu kontaktuję się firmą która testowała na mojej Czarnej Bestyi suchy lód coby cały środek pięknie wyczyścić, wstawić klatkę i wszystko zabezpieczyć i pomalować. I na pewno nie będę już chciał używać palnika i szpachelki.
Dziękuję bardzo Panu Markowi który błyskawicznie odpowiedział na moje zapytanie i nawet zjawił się u mnie (a siedzibę firmy ma w Częstochowie) celem sprawdzenia czy suchy lód da radę pokonać matę bitumiczną w samochodach.
Większości z moich czytelników ten temat może nie interesować, jednak na pewno znajdzie się kilka osób, którzy mają taki problem i może akurat mój przykład pomoże pozbyć się maty bitumicznej raz na zawsze, szybko i bez bólu za niewielkie pieniądze w profesjonalny i najważniejsze, skuteczny sposób.
Osoby zainteresowane proszę o kontakt e-mailem. Prześlę wszelkie dane adresowe firmy która wykonuje (od dzisiaj :) ) takie usługi w samochodach przygotowywanych do sportu. Będzie się można powołać na moją osobę i na pewno będziecie zadowoleni.
Pozdrawiam
Tomek Śliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz