26 sierpnia po raz wtóry pojechałem na spot Subaraków w Bolesławcu.
Za pierwszym razem wyglądało to tak:
Było Super!
I tym razem byłem nastawiony ba Mega zabawę. Po przyjechaniu na miejsce zbiórki w Bolesławcu okazało się że poranne opady deszczu sprawiły że szutry są bardzo grząskie i najlepiej będzie przeczekać aż przeschną trochę aby nie taplać się w błocie.
Na taką sytuację organizatorzy: Hemi i Igi wymyślili plan awaryjny. Jedziemy na lotnisko w Krzywej, kilkanaście kilometrów od Bolesławca. Był to strzał w "10".
Michał z Audi S2 z kolegami w Subarynach rozstawili trasę z pachołków, ja natomiast z moją ekipą Dawid, Bartek i Dominik ustawiliśmy fotokomórki (miało być profi).
Następnie rozpoczęliśmy zapoznanie a potem jazda i na czas i dla funu jak ktoś chciał. Trasa była bardzo techniczna z dwoma dłuższymi prostymi i dzięki temu udało mi się wykręcić najlepszy czas moim Subaru:
Nie było jakiejś mega spiny wszyscy podchodzili do tego na luzaku ale mimo to fajnie że udało się szybko i czysto pojeździć.
Jako że Junior RW już wystartował, spot pod Bolesławcem był doskonałą okazją aby przeprowadzić kolejne zajęcia nauki sportowej jazdy. Moich 3 uczniów pod moim bacznym okiem próbowało swoich sił na lotnisku w Krzywej. Jeszcze sporo muszą się nauczyć jak szybko jeździć po betonie (najczęstsze błędy to zbyt szybkie wchodzenie w zakręty, stara zasada: im wolniej tym szybciej, idealnie tutaj pasowała). Jednak po kilku przejazdach i kilku moich wskazówkach zaczęli poprawiać swoje czasy a co za tym idzie powoli eliminowaliśmy ich błędy.
Z trójki szesnastolatków najszybszy był Dawid Sikora (Dawid ma z całej trójki największe doświadczenie w jeździe samochodem, co jak widać przekłada się na umiejętności a wszystko dzięki treningom), drugi był Bartek Francikiewicz a trzeci czas należał do Dominika Szota, który to dopiero pierwszy raz zasiadał za kierownicą Białej Bestii.
Po 2 godzinnej jeździe po twardej nawierzchni przenieśliśmy się na znane nam już miejsce gdzie można pofruwać bokami i mieć ogromny fun z jazdy - wyschnięte jezioro w Wartowicach.
Jazda po lotnisku w Krzywej to był dopiero przedsmak prawdziwych wrażeń i mojego sporego zaskoczenia umiejętnościami moich młodych adeptów. Dlaczego byłem pod ogromnym wrażeniem i dlaczego nauka młodych ludzi sprawia mi tyle radości i daje mnóstwo satysfakcji - o tym w następnym poście, który ukaże się niebawem.
Pozdrawiam
Tomek Śliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz