Na naszym forum (srtw.pl) rozgorzała niedawno wielka dyskusja co lepsze Subaru Impreza czy Mitsubishi evo.
Różni ludzie rzucali różne argumenty za Subaru (w tym i ja ;) ) i za evo. Niektóre z nich miały czysty charakter zabawowy a nie które były skrajnie realne z mega mocnym ciśnieniem na "techniczne aspekty sprawy" (no comment).
Dołączyłem do tego (tylko już o tym nie pisałem bo po prostu przy nie których tekstach ręce opadały) obserwacje i wyniki z treningów Rajdowalnia.pl (które to cieszą się coraz większą popularnością). I co mi wyszło:
Na suchym na treningach niepodzielnie rządziły evo, rzadko kiedy któreś Subaru miało podejście do takiego, oczywiście kilkukrotnie Subaru było górą jednak w zdecydowanej większości wygrywało Evo (zarówno starsze evolucje V, VI jak i nowsze VIII, IX, czy nawet raz była mega szybka dziesiątka 400 kuni i 600 niutonów).
Natomiast na mokrym sytuacja wyglądało już zgoła odmiennie. Subaryny (głównie STi) dochodziły spokojnie do evo i nawet częściej wygrywały. Nie jest to ścisłe określenie bo często było tak że nie było żadnego evo a Subaru wygrywało, ale ogólnie można powiedzieć że było bardzo podobnie z drobną przewagą Subaru (duże znaczenie miało kto prowadził, na jakich oponach i na ile dłubniętym egzemplarzem) te wartości nie były brane pod uwagę ale że nie jest żadna rozprawka naukowa podaję tylko swój subiektywny pogląd na sprawę (tak wiem spaczony bardzo fiołem na punkcie Subaru ;) ).
Z tego wynika i nie tylko z tego, że evo jest szybsze, dużo łatwiej się prowadzi i w ogóle jest uh! i ah!
Jest wielu takich ludzi co tak twierdzą i szanuję ich (a przynajmniej tych co wiedzą co piszą). Jednak uważam że evo ponownie jest...
... DO DUPY! (wiem że się powtarzam ale nie umiem tego trafniej ując).
Nazwałbym to nawet prawie (podkreślam PRAWIE!) IDIOTENWAGON (nie jest absolutnie moim celem obrażać żadnego z posiadaczy evo tym bardziej tych co ćwiczą trenują aby być jeszcze lepszymi). Jednak widzę i obserwuję co się dzieje (na zawodach, treningach, na filmikach z YT itp.)
Evo nie trzeba miesiącami ciężko trenować i poznawać samochodu aby na prawdę szybko nim jechać. Wystarczy wcisnąć pedał do końca, nie bać się późno zahamować (wbrew pozorom to nie jest takie łatwe) potem skręcić odpowiednio kierownicą, dać gazu na wyjściu z zakrętu i to wszystko (wiem że to mega uproszczenie ale mniej więcej tak to widzę). Jeśli przesadzisz z prędkością to oczywiście zapłuży i można wylecieć lecz punkt krytyczny jest dużo dalej niż w Subaru.
Dlatego dla początkującego szaleńca rajdowego, który od razu chce szybko jeździć, evo to wymarzone auto. Z Subaru nie zrobi połowy tych rzeczy co z evo (w sumie to zrobi ale dopiero po kilku miesiącach ostrego treningu), na pewno łatwiej i szybciej nauczy się fruwać bardzo dynamicznie w evo.
Przeszedłem drogę walki z Subaru (zajęło mi ponad rok czasu aby względnie opanować auto), staram się zgłębiać tajniki jeszcze lepszej jazdy Type-R'em. Teraz mam go 2 lata i 4 m-ce i już dużo, dużo lepiej nad nim panuję ale sporo przede mną.
Wiele razy dostałem po dupie od evo ale również wiele razy zmiażdżyłem je niemiłosiernie. Jedno jest pewne, jeśli wejdę na poziom pozwalający mi walczyć z najlepszymi w Polsce (np. Superoes w Poznaniu czy zawody w Kielcach czy na Śląsku) to będzie świadczyło, że na prawdę nieźle zaczynam ogarniać moją Czarną Bestyię i będzie to równoznaczne z tym że sporo potu na treningach musiałem wylać aby dojść do tego poziomu. Wiem że w evo osiągnąłbym to szybciej i może byłbym jeszcze szybszy (pewnie tak)...
...ale czy w evo byłbym lepszym kierowcą?
NA PEWNO NIE!
Dlatego drżyjcie kierownicy evo. Może nie będę Was łoił wszystkich w tym roku, może nawet nie w następnym ale przyjdzie taki czas gdzie Subaru Impreza WRX STi Type-R vel Czarna Bestyia będzie siała strach i spustoszenie na największych imprezach amatorskich w kraju.
Tego sobie życzę.
Pozdrawiam wszystkich właścicieli jedynej słusznej i przepięknej marki na świecie SUBARU.
Kierowników evo też pozdrawiam, ćwiczcie jak najwięcej :D
Tomek Śliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz